Zyski Goldmana Sachsa, piątego amerykańskiego banku pod względem wielkości aktywów, skoczyły w górę w II kwartale o około 65 proc. w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku. Choć poprawa była oczekiwana, to jej skala była zaskoczeniem.
Zysk netto banku kierowanego przez Lloyda Blankfeina sięgnął w II kwartale 3,44 mld USD (4,93 USD na akcję), w porównaniu z 2,1 mld USD (4,6 USD na akcję) rok wcześniej i 1,8 mld USD w I kwartale tego roku. Ankietowani przez Reutera analitycy prognozowali 3,5 dolara zysku na akcję. Przychody wyniosły 13,8 mld USD, o 46 proc. więcej niż przed rokiem. Podobnie jak w I kwartale, Goldman zarabiał przede wszystkim na handlu instrumentami rynku pieniężnego, walutowego i surowcowego. Z tego tytułu pochodziło prawie 50 proc. przychodów spółki, dwa razy więcej niż w II kwartale 2008 r.
Zyski podbiły również przychody z obsługi emisji akcji i długu. Sięgnęły niemal 1,1 mld USD, w porównaniu z 885 mln USD rok wcześniej. Stało się tak m.in. za sprawą testów wytrzymałościowych, którym Rezerwa Federalna poddała największe amerykańskie banki. Instytucje finansowe zostały zmuszone do uzupełnienia kapitałów łącznie o 74 mld USD, a pieniędzy tych szukały na rynkach kapitałowych. Koniunkturę napędzała też chęć spłaty przez banki środków pomocowych z tzw. planu Paulsona.
[srodtytul]Goldman pociągnie rynki?[/srodtytul]
Rewelacyjne wyniki Goldmana nie wpłynęły wczoraj znacząco na kurs jego akcji. Zdaniem analityków, w wycenie tych papierów dobre wieści były już zdyskontowane. Notowania Goldmana tylko w poniedziałek skoczyły w górę o niemal 6 proc., a od początku roku o 72,3 proc., w porównaniu z 20-proc. spadkiem indeksu bankowego KBW.