Nakłady na akwizycje hoteli w Europie mogą sięgnąć 5,5 mld USD, podczas gdy w obu Amerykach będzie to nie więcej niż 4,5 mld USD, przy czym 90 proc. przypadnie na USA – szacuje londyńska firma Jones Lang LaSalle Hotels, obsługująca inwestycje hotelarskie.
W ubiegłym roku wartość hoteli w USA spadła bardziej niż w Europie, gdyż wiele nowych budynków uzupełniło sieć już działających. W tym samym czasie zajętość pokoi i ceny ich wynajęcia w Europie, a zwłaszcza w Niemczech i we Francji, rosły szybciej niż w Stanach.
– W większości amerykańskich miast, jeśli akurat nie możesz kupić hotelu, jaki byś chciał, musisz poczekać 12 do 18 miesięcy i możesz nabyć jeden z właśnie budowanych, który będzie dokładnie odpowiadał twoim potrzebom – zapewnia David Mongeau, prezes i założyciel londyńskiej firmy inwestycyjnej Avington Financial.
W Europie planowano wybudowanie w tym roku 587 hoteli z nieco ponad stu tysiącami pokoi. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych plany przewidywały wybudowanie 3829 hoteli z ponad 400 tys. pokoi. – Nieruchomości są droższe w Europie, ale są mniej narażone na utratę wartości, bo trudniej tutaj znaleźć alternatywną inwestycję – uważa David Mongeau.
Ceny inwestycji hotelowej w przeliczeniu na jeden pokój spadły w ubiegłym roku w Europie o 24 proc. do niecałych 224 tys. USD, a w Stanach Zjednoczonych spadek ten wyniósł 35 proc. i średnia cena za pokój niewiele przekraczała 105 tys. USD, według obliczeń firmy Real Capital Analytics. W 2008 r. koszty inwestycji w Europie wzrosły o 29 proc., a w USA o 20 proc.