Całość składki wpłacanej do systemu będzie teraz trafiać do państwowej kasy. Dotychczas fundusze dostawały z tego tytułu 30 mld forintów (426 mln zł) miesięcznie. To może być początek rządowej ofensywy skierowanej przeciwko funduszom emerytalnym. Premier Victor Orban porównał wczoraj strategię inwestycyjną funduszy do działań hazardzistów. Dodał, że tylko państwo jest w stanie zapewnić obywatelom godziwą emeryturę. – Pojawiły się propozycje nacjonalizacji funduszy, ale je odrzuciliśmy. Wybór pozostawiamy ludziom oraz ich zdrowemu rozsądkowi. Jeśli chcą ryzykować część swojej emerytury, niech nie wychodzą z prywatnych funduszy– mówi premier Orban.
Fundusze obawiają się jednak o przyszłość. – Działania podjęte przez premiera są ukrytą nacjonalizacją, przywodzącą na myśl lata 50. – skarży się Ilona Juhasz, przewodnicząca Stowarzyszenia Funduszy Emerytalnych. Obawia się ona, że obecny rząd zniweczy reformę emerytalną podjętą przez poprzednie socjalistyczne gabinety.
W jej wyniku powstał na Węgrzech II filar systemu, czyli prywatne fundusze emerytalne, w których uczestnictwo jest obowiązkowe dla większej części pracujących Węgrów. Rząd Orbana chce, by w przyszłości stało się ono dobrowolne.
Węgierskie władze wzięły się również za poważną reformę podatków. CIT zostanie obniżony w 2011 r. z 19 proc. (najwyższa stawka) do 10 proc. Wprowadzony zostanie również 16-proc. podatek liniowy dla osób fizycznych. Dodatkowymi daninami zostaną obciążone: banki (182 mld forintów w 2011 r.), firmy energetyczne (70 mld forintów co roku, przez trzy lata), spółki telekomunikacyjne (61 mld forintów rocznie) oraz duże sieci sprzedaży detalicznej (30 mld forintów co roku).