W indeksie S&P 500 kluczową rolę w tegorocznych zwyżkach odegrały akcje określane jako „niedrogie", a więc te o stosunkowo niskiej w porównaniu z innymi wycenie opartej na prognozach zysków i spodziewanym wzroście przychodów.
Sto akcji z indeksu Standard & Poor's 500 o najniższym wskaźniku C/Z w pierwszych 11 miesiącach bieżącego roku wzrosło średnio o 41 proc., podczas gdy indeks zyskał w tym okresie 27 proc. Niektórzy zarządzający funduszami wyrażają przekonanie, że większe od średniej wzrosty kursów właśnie tych akcji świadczą o dobrej kondycji całego rynku.
Po kryzysie finansowym inwestorzy zabiegali o akcje spółek płacących duże dywidendy, często nie zwracając większej uwagi na ceny tych papierów, bo przy rekordowo niskich stopach procentowych najważniejszy był dochód z inwestycji.
Teraz stopy procentowe rosną po zapowiedzi Rezerwy Federalnej, że będzie ograniczała stymulowanie gospodarki i inwestorzy zmieniają taktykę. Wielu z nich decyzję banku centralnego potraktowała jako wotum zaufania do gospodarki i bodziec do pozostania na rynku kapitałowym.
Tegoroczne stosunkowo silne wzrosty kursów akcji pokazują, że inwestorzy są gotowi ponosić większe ryzyko, ale jednak nadal są ostrożni przy konstruowaniu struktury swoich portfeli.