„Chińczycy nadchodzą, Chińczycy nadchodzą!” Agencje nieruchomości i deweloperzy, szczególnie w Wielkiej Brytanii, radośnie wykrzykują tę wiadomość o nadciągających Chińczykach, licząc, że dzięki temu zastój na rynku nieruchomości minie.
Według danych brytyjskiej firmy doradczej Knight Frank w zeszłym roku aż 49,6 proc. nabytych nieruchomości w Londynie kupili mieszkańcy Azji. Wydali oni 761 mln funtów na zakup nieruchomości w stolicy Wielkiej Brytanii. Przeważali inwestorzy z Hongkongu, Singapuru i Malezji. Szacuje się, że w ubiegłym roku Chińczycy stanowili 5-10 proc. cudzoziemców kupujących nieruchomości w Londynie.
Brytyjczycy kupując drogie domy w Londynie, wybierają tradycyjnie najbardziej prestiżowe dzielnice – twierdzi Jennet Siebrits z firmy konsultingowej CB Richard Ellis. Chińczycy chętnie natomiast inwestują w nieruchomości również w pozostałych strefach.
Dla milionów mieszkańców Kraju Środka inwestowanie w nieruchomości jest podstawowym sposobem gromadzenia dóbr i walki z inflacją, która w styczniu wyniosła 4,9 proc. Większość tych pieniędzy trafiła na lokaty bankowe i chiński rynek nieruchomości. Teraz kupujący mogą zainteresować się innymi rynkami. Chiński rząd zamierza bowiem spowolnić rodzimy rynek nieruchomości. Szanghaj i Chongqing to pierwsze w Chinach miasta, które wprowadziły podatek od nieruchomości.
Poza finansowym aspektem inwestycji w nieruchomości za granicą, również możliwość edukacji jest ważnym czynnikiem przyciągającym zagranicznych inwestorów. Chińczycy, Hindusi i Pakistańczycy stanowią najszybciej rosnącą grupę azjatyckich studentów na brytyjskich uniwersytetach. Nieruchomość w Wielkiej Brytanii to inwestycja w wykształcenie dzieci, ale również miejsce na spędzenie emerytury.