Gdy po sprowadzeniu stóp procentowych niemal do zera pod koniec 2008 r. Rezerwa Federalna przystąpiła do tzw. ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), wskazywano, że to „nowa era” w bankowości centralnej. Ale program ten, realizowany z krótką przerwą do dziś, stał się już codziennością. Eksperci zastanawiają się, czy po dwóch latach na silnych „pieniężnych” sterydach gospodarka USA i rynki finansowe są w stanie żyć bez nich. Początkiem „nowej ery” może się więc okazać zakończenie drugiej rundy programu QE, do którego zgodnie z planem powinno dojść w czerwcu.
[srodtytul]Program kontrowersyjny...[/srodtytul]
Pierwszą rundę QE amerykański bank centralny ogłosił pod koniec listopada 2008 r., a zakończył w marcu ubiegłego roku. W jej ramach skupił na rynku wtórnym papiery wartościowe o łącznej wartości 1,7 bln USD (4,7 bln zł), głównie obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi. Miało to pobudzić rynek na te aktywa, co z kolei prowadzić miało do ożywienia na rynku nieruchomości którego załamanie było jednym ze źródeł kryzysu z minionych lat. To główny powód, dla którego program ten początkowo budził stosunkowo niewiele kontrowersji. Sytuacja się zmieniła, gdy w sierpniu ub.r. Fed postanowił zastopować kurczenie się portfela aktywów i przychody z zapadających papierów zaczął reinwestować wyłącznie w obligacje skarbowe. W listopadzie ub.r., w obawie przed nawrotem recesji i deflacją, rozpoczął zaś oficjalnie drugą rundę QE, przeznaczając 600?mld USD wyłącznie na obligacje skarbowe.
W oczach krytyków takie działania są tożsame z monetyzacją deficytu budżetowego i drukowaniem pustych pieniędzy, co musi się skończyć wybuchem inflacji. To nośne argumenty, bowiem wobec rosnącego szybko długu publicznego Waszyngton faktycznie mógłby mieć pokusę, aby w łatwy sposób zmniejszyć jego realną wartość.
Ale Fed – podobnie jak Bank Anglii, który skup obligacji skarbowych i korporacyjnych prowadzi od marca 2009 r. do dziś – oponuje. W jego optyce QE to tylko nowe narzędzie służące tym samym celom, co tradycyjne instrumenty polityki pieniężnej: w tym wypadku pobudzeniu koniunktury, która latem ub.r. zaczęła w USA wyraźnie słabnąć. – Banki centralne regularnie kupują i sprzedają obligacje skarbowe na rynku wtórnym jako element swoich operacji na rynku pieniężnym. Jedyna różnica między zwykłymi operacjami a QE jest taka, że tym razem okres, na jaki aktywa zostały kupione, jest dłuższy – tłumaczy Bank Anglii w prezentacji, która ma stłumić związane z tym programem obawy społeczeństwa.