W kwietniu Bank Centralny Republiki Białorusi zniósł ograniczenia w wymianie walut nałożone wcześniej na banki. Utrzymał jednak restrykcje walutowe dla ludności. Od tego momentu funkcjonują dwa oficjalne kursy rubla białoruskiego – jeden dla banków (który jest kształtowany przez mechanizmy rynkowe) oraz drugi – dla pozostałych uczestników rynku. Od urynkowienia kursu „bankowego” białoruska waluta osłabiła się już o ponad 40 proc. wobec dolara.

Tak silna dewaluacja została wymuszona przez kryzys finansowy, który dotknął Białorusi. Kraj bardzo zadłużył się za granicą (deficyt na rachunku obrotów bieżących wyniósł na koniec 2010 r. 15,6 proc. PKB), a rezerwy walutowe przez pierwsze dwa miesiące 2011 r. spadły o 1 mld do 4 mld USD. Przed dewaluacją na Białorusi doszło do niedoboru obcych walut. Pojawiły się też przerwy w dostawach towarów z zagranicy, gdyż prywatne spółki miały kłopoty z zapłatą zagranicznym partnerom handlowym.

Białoruski rząd uspokaja jednak, że po dewaluacji sytuacja na rynku poprawia się i kraj będzie w stanie uregulować w tym roku wszystkie swoje zobowiązania finansowe. Mińsk negocjuje obecnie warunki wartej 3 mld USD pożyczki, którą ma dostać od Rosji. Rosyjski rząd domaga się w zamian reform gospodarczych na Białorusi, deklarując, że nie pozwoli, by pomoc została zmarnowana przez Mińsk. – Białoruś staje się pod względem finansowym kolejną Osetią Południową, czyli gospodarką zależną od Rosji i ratowaną przez rosyjskie pieniądze – wskazuje Aleksiej Małaszenko, analityk z moskiewskiego oddziału Instytutu Carnegie Center.

Niewykluczone również, że Rosja w zamian za pomoc finansową zażąda od Mińska sprzedania jej części białoruskich?przedsiębiorstw państwowych, np. z branży energetycznej.