Środowy zjazd tego kluczowego na Wall Street wskaźnika koniunktury giełdowej o 2,3 proc. był największy od sierpnia ubiegłego roku. Spowodowały to złe dane z amerykańskiego przemysłu oraz rynku pracy.

Kelvin Pleines z Birinyi Associates wyliczył, że był to 126. spadek o 2 i więcej procent podczas rynków byka od 1962 roku. 30 proc. takich zniżek pojawiło się w ciągu miesiąca od startu korekty.

Od szczytu 29 kwietnia, kiedy Standard&Poor’s osiągnął wartość 1363,61 pkt, z rynku wyparowało 578 miliardów dolarów, a wskaźnik cena/zysk obniżył się z 13,8 do 13,3. Byron Wien spodziewa się, że w tym roku zyski firm z „pięćsetki” wzrosną o 12 proc., uważa więc, że wycena tych spółek jest w tej chwili atrakcyjna, gdyż indeks pójdzie w górę. Argumentuje, że gospodarka nie jest w tak złym stanie, jak się wydaje, a zyski będą „bardzo dobre”. Kiedy inwestorzy pytają go, czy wciąż uważa, że?S&P500 osiągnie do końca 2011 r. poziom 1500 pkt, udziela odpowiedzi twierdzącej.

Bloomberg przepytał 13 strategów z Wall Street i Wien okazał się większym optymistą niż pozostali uczestnicy ankiety. Mediana prognoz wyniosła 1415 punktów. W marcu 2009 roku przewidział, że rynek osiągnie dno, a później wartość S&P500 podwoiła się.

Laszlo Birinyi, założyciel i prezes Birinyi Associates, który w latach 80. był traderem w Solomon Brothers, mówił w ubiegłym tygodniu o możliwej 10-proc. korekcie, ale klientom zalecił, aby nie reagowali na wahania cen akcji. W nocie do inwestorów napisał, że rynek byka jest niezagrożony i nadal mają szanse w ciągu roku zarobić 10–15 proc. Byron Wien przyznaje, że był zaskoczony skalą wzrostu S&P500 między 27 sierpnia – kiedy Ben Bernanke, szef amerykańskiego banku centralnego, zasygnalizował możliwość drugiej rundy skupu papierów z rynku – a 29 kwietnia 2011 r. W tym czasie indeks ten zyskał 30 proc. Był zdumiony, że tak się stało, gdyż towarzyszył tej zwyżce rosnący?optymizm inwestorów. Jego faworytami są firmy najbardziej wrażliwe na wzrost gospodarczy, czyli spółki energetyczne, przemysłowe i technologiczne. Od kwietnia ich subindeksy straciły po kilka procent.