Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów Europejski Bank Centralny pozostawił wczoraj główną stopę procentową na poziomie 1,25 proc. Ale jej podwyżka w lipcu jest już niemal przesądzona. Prezes frankfurckiej instytucji Jean-Claude Trichet oświadczył, że ryzyko nadmiernej inflacji uzasadnia „wysoką czujność” EBC. Podobne sformułowanie Tricheta w marcu poprzedzało kwietniową podwyżkę kosztu kredytu w strefie euro, pierwszą po kryzysie finansowym.
[srodtytul]Na lipcu się skończy?[/srodtytul]
EBC stara się utrzymywać roczną dynamikę cen konsumpcyjnych w strefie euro nieco poniżej 2 proc. Ten cel przekracza ona od grudnia ub.r. W maju wyniosła 2,7 proc.
– Ostatnie dane sugerują, że presja inflacyjna się utrzymuje, głównie za sprawą wysokich cen surowców – powiedział Trichet na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Zarządzającej EBC. Znalazło to odzwierciedlenie w nowych prognozach tej instytucji. Obecnie spodziewa się, że inflacja w eurolandzie wyniesie w tym roku średnio 2,6 proc., podczas gdy w marcu przewidywała, że będzie to 2,3 proc. Ale prognoza przyszłorocznej inflacji na poziomie 1,7 proc. pozostała niezmieniona.
Zdaniem części ekonomistów oznacza to, że EBC będzie zaostrzał politykę pieniężną wolniej, niż oczekiwano. – Jeśli mamy rację, że tempo wzrostu gospodarki strefy euro w kolejnych miesiącach jeszcze bardziej wyhamuje, lipcowa podwyżka stóp może się okazać ostatnią – ocenił Jonathan Loynes z Capital Economics.