[b]Tak jak przed rokiem kryzys w strefie euro kształtuje nastroje na rynkach. Mimo to nie ma paniki na giełdach, ale raczej trend boczny. Zmienność jest też mniejsza niż w maju 2010 r. Czy to oznacza, że inwestorzy już się oswoili z myślą, że Grecja zbankrutuje?[/b]
W pewnym stopniu ten scenariusz został już zdyskontowany na rynku. Mam jednak wrażenie, że obecnie większość inwestorów jest niezdecydowana i stąd mała aktywność na giełdach. Skoro rządy, politycy i ekonomiści nie mają jasnego planu rozwiązania problemów Grecji, zwykli inwestorzy wolą poczekać, aż sytuacja się wyklaruje. Każde zdarzenie wskazujące, że zbliżamy się do pokonania kryzysu, powoduje więc ożywienie na giełdach, a każda wiadomość negatywna, taka jak niedawna obniżka ratingu Portugalii, sprawia, że inwestorzy znowu się wycofują.
[b]Jak długo będziemy mieć do czynienia z taką sytuacją?[/b]
Jeśli założymy, że przestaną napływać szczególnie negatywne informacje ze strefy euro, już III kwartał może się okazać dobry dla światowych rynków akcji, szczególnie po kiepskim II kwartale. Nie powinniśmy jednak spodziewać się cudów, zwłaszcza że rynki wciąż są bardzo wrażliwe na zmiany nastrojów wynikające z sytuacji w strefie euro.
[b]W zeszłym roku napłynęło na rynki wschodzące aż 95 mld USD. Rekord ten chyba raczej nie zostanie pobity?[/b]