Czerwcowe dane są tym gorsze, że Departament Pracy o 44 tys. skorygował w dół liczbę etatów utworzonych w Stanach Zjednoczonych w kwietniu i w maju. Wszystko to dość jednoznacznie określa sytuację na amerykańskim rynku pracy jako złą i odbiera wszelką nadzieję na ożywienie tamtejszej gospodarki w drugim półroczu.
[srodtytul]Firmy przysporzyły etatów, ale najmniej od ponad roku[/srodtytul]
Inwestorzy nie ukrywali rozczarowania raportem z Waszyngtonu i po jego opublikowaniu indeksy na wszystkich giełdach akcji w Europie i w Nowym Jorku odnotowały dość znaczące spadki. Były one tym bardziej uzasadnione, że ekonomiści spodziewali się wzrostu zatrudnienia o 105 tys., a czwartkowy raport prywatnej firmy analitycznej ADP zapowiadał nawet utworzenie w czerwcu 157 tys. etatów w USA.
Amerykańskie przedsiębiorstwa przyjęły w czerwcu 57 tys. nowych pracowników, najmniej od maja 2010 r. Prognozy zapowiadały wzrost zatrudnienia w tym sektorze o 132 tys. Z instytucji państwowych zwolniono netto 39 tys. osób. Był to już ósmy miesiąc redukcji w tym sektorze z rzędu, a przyczyną takiego stanu rzeczy są trudności finansowe wielu władz stanowych i lokalnych.
W rezultacie stopa bezrobocia w USA wzrosła w czerwcu z 9,1 proc. do 9,2 proc. i jest najwyższa w tym roku. Ben S. Bernanke po czerwcowym posiedzeniu Fedu powiedział, że architekci polityki pieniężnej „spodziewają się dalszego spadku stopy bezrobocia, ale tempo tego procesu pozostaje frustrująco powolne”. Czerwcowe dane niestety w pełni potwierdziły jedynie konkluzję tej opinii.