Ich hasło „Occupy Wall Street" zostało podchwycone w całej Ameryce, a protesty rozlały się już na dziesiątki miast.
W najbliższą sobotę zapowiadane są masowe protesty także w Europie w londyńskim City, Mediolanie, Brukseli, Lizbonie, Barcelonie i Madrycie. Pod londyńską giełdą ma się zebrać przynajmniej 4 tys. demonstrantów. Ich hasło to „Occupy London Stock Exchange".
Amerykanie zaprosili do swojego protestu byłego prezydenta Polski Lecha Wałęsę, który uznał, że Pokojowy Nobel zobowiązuje go do tego, by „przeskoczył płot" także i na Wall Street. Lech Wałęsa zamierza polecieć do Nowego Jorku i przyłączyć się do protestujących.
W USA demonstranci dotarli do Chicago, Los Angeles, Bostonu i Waszyngtonu. Są wśród nich bezrobotni i zadłużeni absolwenci wyższych uczelni, którzy po skończeniu studiów nie mogą znaleźć pracy i oburzają się, że jeden procent najbogatszych nadal pomnaża majątki, gdy 14 milionów bezrobotnych ledwo wiąże koniec z końcem.
Sympatię wobec protestujących wyrażają czołowi demokraci, widzący w nich szanse na mobilizację elektoratu przed wyborami prezydenckimi. – Protestujący wyrażają szerszą frustrację wobec tego, jak działa nasz system finansów – oznajmił prezydent Barack Obama. Republikański kandydat na prezydenta Herman Cain określił protestujących jako „zazdrosnych ludzi, chcących odebrać czyjegoś cadillaca".