Banki i kantory będą musiały weryfikować stan oszczędności i dochody klientów indywidualnych chcących kupić amerykańskie dolary. Wcześniej zaostrzono rygory nabywania udziałów w firmach i nieruchomości. Inwestor indywidualny, który w ciągu roku kalendarzowego będzie chciał wydać więcej niż 250 tys. dolarów, będzie musiał udowodnić źródło ich pochodzenia.

Decyzje ogłoszone pod koniec minionego tygodnia dotyczą dotąd nieuregulowanych segmentów rynku wymiany walut, które inwestorzy próbują wykorzystać, by obejść narzucone ograniczenia. Prezydent Crisitina Fernandez de Kirchner, która została ponownie wybrana na szefa państwa 23 października, podpisała dekret obowiązujący firmy energetyczne i górnicze, by wpływy z eksportu trzymały w kraju.

Minister gospodarki Amado Boubou, który 10 grudnia zostanie wiceprezydentem kraju, ostatnie decyzje dotyczące hamowania odpływu kapitału traktuje jako kontynuację wysiłków podejmowanych na rzecz większej przejrzystości, zwalczania prania brudnych pieniędzy i czarnego rynku.

Z powodu rosnącej inflacji, która według ekonomistów może wynosić nawet 24 proc., w pierwszej połowie tego roku z gospodarki argentyńskiej wycofano 9,8 miliarda dolarów wobec 11,4 mld USD w całym roku 2010. Według szacunków rządu roczny wzrost cen w Argentynie wynosi 9,9 proc.

Z powodu nasilającej się ucieczki kapitału w sierpniu i wrześniu bank centralny sprzedał na rynku 2,7 miliarda dolarów ze swoich rezerw, by zahamować spadek kursu peso, którego wartość w tym roku wobec dolara zmniejszyła się  6,1?proc. Jego rezerwy spadły z rekordowego poziomu w styczniu tego roku, kiedy wynosiły 52,6 mld USD, do 47,7 mld USD. Najwięksi regionalni konkurenci Argentyny – Brazylia, Meksyk i Chile – zwiększyli swoje zasoby.