Inwestorzy, którzy liczyli na to, że pod wodzą Mario Draghiego Europejski Bank Centralny prędzej czy później pójdzie w ślady Rezerwy Federalnej i zdecyduje się na skup obligacji skarbowych za dodrukowane pieniądze, poczuli się rozczarowani. Wprawdzie wczoraj EBC ponownie poluzował politykę pieniężną i podjął nowe działania, aby złagodzić napięcia w sektorze finansowym, ale prezes frankfurckiej instytucji jednoznacznie powiedział, że w strefie euro do monetyzacji długów nie dojdzie.
– Rynki finansowe w końcu zrozumieją, że w oczach EBC to na barkach rządów spoczywa odpowiedzialność za zażegnanie kryzysu fiskalnego – powiedział Julian Callow, główny ekonomista ds. europejskich w banku Barclays. Dlatego szczyt unijnych liderów, który rozpoczął się wczoraj wieczorem, nazwał randką Europy z przeznaczeniem.
Większe wsparcie dla banków
Na wczorajszym posiedzeniu Rada Zarządzająca EBC obniżyła główną stopę procentową w strefie euro o 0,25 pkt proc., do 1 proc. To już drugi taki ruch tej instytucji, od kiedy z początkiem listopada jej stery objął Mario Draghi. – EBC zostawił otwarte drzwi do obniżek stóp procentowych poniżej 1 proc. – ocenił Christoph Rieger, strateg rynku długu w Commerzbanku.
Na razie EBC koncentruje się na zwiększaniu płynności na rynku kredytowym. Obecnie podaż kredytu dla sektora prywatnego w strefie euro rośnie w tempie około 2,5 proc. rocznie, podczas gdy jeszcze na początku 2008 r. zwiększała się w tempie kilkunastu procent rocznie. To jeden z powodów słabej koniunktury w tym regionie. Według najnowszych prognoz EBC PKB eurolandu zmieni się w 2012 r.
– od minus 0,4 do 1 proc. Trzy miesiące temu sądził, że tempo wzrostu znajdzie się w przedziale 0,4–2,2 proc. Dlatego EBC obniżył wczoraj poziom rezerw, jakie banki komercyjne muszą utrzymywać w banku centralnym, z 2 do 1 proc. wartości ich depozytów. To powinno uwolnić około 100 mld euro na akcję kredytową.