Co prawda aktywność inwestorów zmalała przed przerwą świąteczną, ale dokonane transakcje wskazują na dalszą erozję pozytywnych nastrojów, które wspierały europejskie obligacje, akcje i euro od początku roku. Mizerne wyniki środowej aukcji hiszpańskich obligacji przypomniały, że wciąż daleko do rozwiązania kryzysu zadłużeniowego w strefie euro, pomimo potężnego zastrzyku gotówki, jaki zaaplikował sektorowi bankowemu EBC.
– Lekarstwo przestaje działać – podsumował Richard McGuire z Rabobank International. EBC zaoferował europejskim bankom tanie pożyczki w ramach długoterminowych?operacji refinansujących (LTRO) na łączną sumę około 1,2 biliona dolarów. – O ile działania?te faktycznie poprawiły nastroje na rynkach, to ich efekt był przejściowy – uznał McGuire.
Uwaga rynków pod koniec zeszłego tygodnia skupiona była głównie na franku szwajcarskim, który przełamał na krótko barierę 1,2 za euro. Traderzy twierdzą, że zaraz po tym SNB interweniował w celu osłabienia swej waluty. SNB zobowiązał się bronić ceny 1,2 za euro, gdyż wysoki kurs waluty szkodzi szwajcarskiej gospodarce. Popyt na franka wzrósł latem do niebotycznych rozmiarów, ponieważ inwestorzy uznali go za bezpieczną przystań, podczas gdy strefa euro nie przestaje borykać się z kryzysem. Agresywna polityka SNB jest na ogół oceniana pozytywnie.
Tymczasem inwestorzy ostatnio znów przypuścili szturm na franka, obawiając się pogorszenia kondycji gospodarki europejskiej. Elsa Lignos z RBC Capital Markets przewiduje spore wyzwania, jakim SNB musi stawić czoła. – Nie może dopuścić, by jego wiarygodność spadła – powiedziała.