Seria opublikowanych ostatnio rozczarowujących danych z amerykańskiej gospodarki, m.in. z rynków pracy i nieruchomości, nie musi oznaczać, że czeka ją spowolnienie – twierdzi instytut badawczy Conference Board.

Obliczany przez niego indeks wskaźników wyprzedzających koniunktury, który ma sygnalizować jej zmiany trzy do sześciu miesięcy naprzód, zyskał w marcu 0,3 proc. Choć miesiąc wcześniej skoczył aż o 0,7 proc., marcowy odczyt też przebił prognozy ekonomistów. Średnio spodziewali się oni zwyżki indeksu o 0,2 proc.

– Pomimo dość słabych w ostatnim miesiącu lub dwóch danych dotyczących rynku pracy, sektora budowlanego i produkcji, wskaźniki wyprzedzające koniunktury sygnalizują, że gospodarka zachowuje impet – skomentował Ken Goldstein, ekonomista z Conference Board. W marcu do wzrostu obliczanego przez ten nowojorski instytut indeksu przyczyniło się aż siedem z dziesięciu jego składowych.

W podobnym tonie ekonomiści komentowali wczorajszy wysyp rozczarowujących danych. Departament Pracy podał, że liczba Amerykanów wnioskujących po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła w ubiegłym tygodniu 386 tys., o 2?tys. mniej niż tydzień wcześniej, ale powyżej czterotygodniowej średniej kroczącej (375 tys.). Ekonomiści spodziewali się zaś odczytu na poziomie 370 tys. – Podwyższona liczba wniosków o zasiłki ma większy związek z tym, że Wielkanoc przypadała w tym roku wcześniej niż w ubiegłym, co zaburza dane korygowane o czynniki sezonowe, niż z pogorszeniem koniunktury na rynku pracy – skomentował Paul Dales, ekonomista ds. USA w Capital Economics.

Według niego powodu do obaw nie stanowi także kwietniowy spadek indeksu aktywności przemysłowej w okolicach Filadelfii do 8,5 pkt, z 12,5 pkt w marcu. Większe zaniepokojenie ekspertów wywołał marcowy spadek sprzedaży domów na rynku wtórnym o 2,6 proc., do 4,48 mln sztuk w przeliczeniu na rok. Po zniżce tego wskaźnika miesiąc wcześniej ekonomiści spodziewali się jego odbicia.