Analitycy wskazują, że w przeszłości anomalie znajdowane w tych raportach wielokrotnie pozwalały odkrywać nieprawidłowości w spółkach, co uderzało w  kursy ich akcji i prowadziło do wszczynania dochodzeń przez krajowych i zagranicznych regulatorów.

Ograniczenia w dostępie do dokumentów mają uderzyć w fundusze, takie jak Muddy Waters, które sprzedają na krótko akcje chińskie spółek podejrzewanych o nieprawidłowości. W czerwcu 2011 r. należący do znanego inwestora Carson Blocka fundusz Muddy Waters oskarżył firmę Sino-Forest o to, że wielokrotnie zawyżyła wielkość swoich aktywów. Doprowadził wówczas do przeceny akcji tej firmy o 74 proc. Kanadyjscy regulatorzy potwierdzili później, że kierownictwo Sino-Forest oszukiwało inwestorów. Muddy Waters wykrył oszustwa, gruntownie analizując raporty spółki. Przypadek ten sprawił, że inwestorzy zaczęli coraz uważniej przyglądać się chińskim spółkom notowanym na zagranicznych giełdach. Uderzyło to w ich akcje. Indeks Bloomberga obejmujący 82 chińskie firmy obecne na amerykańskich parkietach spadł w zeszłym roku aż o 62 proc.

40 tys. juanów (21,6 tys.) stracił w 2011 r. na chińskich giełdach średnio każdy z inwestorów indywidualnych z ChRL

– Możliwe, że fundusze sprzedające na krótko chińskie akcje zbyt często zaglądały do raportów, szkodząc kursom akcji chińskich spółek. Słyszałem również, że niektórzy chińscy oficjele zostali poszkodowani w wyniku takich działań. Ograniczając dostęp do raportów chińscy regulatorzy mogą jednak uderzyć w rynek akcji. Inwestowanie w akcje chińskich spółek będzie uznawane za jeszcze bardziej ryzykowne, gdyż nie będzie można dokładnie sprawdzić ich danych finansowych – wskazuje Fredrik Ogvist, szef firmy badawczej ChinaRAI.