O jej przejęcie rywalizował z drugim największym amerykańskim rynkiem terminowym Intercontinental Exchange. Wcześniej starały się o nią także Chicagowska Giełda Towarowa i NYSE Liffe.

Zarząd Londyńskiej Giełdy Metali (LME), gdzie ma miejsce 80 proc. obrotów kontraktami terminowymi na te surowce, wybrał ofertę hongkońskiego operatora (HKEx) głównie z powodów geograficznych. Liczy bowiem na przyciągnięcie większej liczby klientów z Chin, którzy odpowiadają za 40 proc. globalnego popytu na metale, ale tylko za 20 proc. przychodów LME. Jednocześnie HKEx zobowiązał się, że pozostawi siedzibę przejmowanej giełdy w Londynie oraz zachowa jej legendarny parkiet (ring), ostatnie miejsce na Zachodzie, gdzie traderzy uzgadniają transakcje ustnie, a nie drogą elektroniczną.

Analitycy nie są przekonani, czy LME faktycznie odniesie oczekiwane korzyści. Jak wskazuje Sam Hilton, analityk z domu maklerskiego Keefe, Bruyette & Woods, w Chinach działa już giełda metali, która jest atrakcyjna dla tamtejszych inwestorów. M.in. dlatego nie jest jeszcze pewne, czy zgodę na połączenie z HKEx wyrazi większość udziałowców LME (są nimi członkowie giełdy). Jeśli tak, transakcję zaakceptować będzie musiał brytyjski Urząd ds. Nadzoru Finansowego.

Mniej wątpliwości budzi to, czy przejęcie LME będzie korzystne dla hongkońskiego operatora, który stara się poszerzyć swoją ofertę, dotąd ograniczoną do rynku akcji. Część analityków wskazuje jednak, że HKEx za LME przepłaca.