W ostatnich czterech tygodniach amerykański indeks S&P 500 zyskał nieco ponad 4 proc., podobnie jak niemiecki DAX. Nasz WIG20 skoczył w górę aż o niemal 12 proc. Dobrej koniunktury na giełdach nie zniweczyło ani to, że po unijną pomoc zgłosiły się w tym czasie Hiszpania i Cypr, ani ewidentne hamowanie największych gospodarek świata.
Można to tłumaczyć tym, że inwestorzy dyskontują złe wieści z wyprzedzeniem, czyli postępują w myśl zasady, aby kupować plotki, a sprzedawać fakty. Taka interpretacja wydaje się zgodna z przeceną akcji w marcu, kwietniu i maju, gdy eskalacji kryzysu fiskalnego w strefie euro i spowolnienia gospodarczego na świecie dopiero na rynkach oczekiwano, i zwyżkami na giełdach, gdy ten scenariusz zaczął się materializować.
Mark Hulbert, publicysta portalu MarketWatch i właściciel firmy analitycznej Hulbert Financial Digest, ma jednak inne wyjaśnienie dobrych nastrojów na giełdach. Jak wskazuje, w przeszłości kryzysy fiskalne z reguły stanowiły udany okres dla inwestorów, choć może się to wydawać paradoksalne. W USA, średnio rzecz biorąc w ciągu roku od wybuchu kryzysu, akcje na szerokim rynku (indeks Wilshire 5000, obejmujący większość notowanych na Wall Street firm) dawały zarobić ponad 15 proc., a w ciągu dwóch lat już blisko 50 proc.
Zwyżki na giełdach po kryzysach fiskalnych nie są jedynie domeną USA. Wyliczenia Hulberta powtórzyliśmy dla indeksów niemieckich, brytyjskich i polskich. Przykładowo, WIG20 w ciągu roku od wybuchu czterech poprzednich kryzysów fiskalnych, nie uwzględniając ostatniego, zyskiwał średnio blisko 4 proc. Po dwóch latach był średnio już ponad 32 proc. na plusie. W przypadku WIG te stopy zwrotu wynosiły średnio odpowiednio 4,1 i 37,4 proc.
Kryzysy to nie katastrofy
Intencją znanego publicysty jest pokazanie, że bieżący kryzys fiskalny, który nie tylko nie ma się ku końcowi, ale nawet ostatnio się nasilił, nie musi być dla inwestorów katastrofą. Argumentacja jest prosta: naprawdę złe wieści często obracają się w swoje przeciwieństwo. To dlatego, że reagują na nie główne banki centralne, próbując je wszelkimi sposobami łagodzić. A łagodzenie polityki pieniężnej wprawia inwestorów w dobre nastroje.