Hiszpania sprzedała na dzisiejszej aukcji obligacje dwu, trzy i czteroletnie. W sumie nabywców znalazły papiery o łącznej wartości 3,5 mld euro. Wstępnie planowano, że sprzedaż podczas dzisiejszej transakcji zamknie się w kwocie od 2,5 do 3,5 mld euro.
To co najbardziej zwraca uwagę to cena. Średnia rentowność papierów zapadających 30 kwietnia 2014 r. wyniosła 2,798 proc. wobec 4,706 proc. uzyskanych podczas aukcji w czerwcu bieżącego roku. W sumie nabywców znalazły obligacje o łącznej wartości 682 mld euro przy dwukrotnie większym popycie ze strony inwestorów.
Identyczną sytuację obserwujemy w przypadku papierów o dłuższym terminie zapadalności. Obligacje z terminem wykupu 30 czerwca 2015 r. sprzedawane były z rentownością na poziomie 3,676 proc. Trzy miesiące temu premia wynosiła 5,086 proc. W sumie Madryt pozyskał z ich sprzedaży 1,4 mld euro. Stosunek popytu do podaży wyniósł 1,8.
Obligacje o najdłuższym terminie zapadalności, jakie dzisiaj zaoferowano, sprzedawane były ze średnią rentownością 4,603 proc. wobec 5,971 proc. miesiąc wcześniej. Inwestorzy kupili papiery o wartości 1,4 mld euro. Stosunek popytu do podaży wyniósł 1,9.
Kto odpowiada za dzisiejszy sukces? Analitycy wskazują na Mario Draghiego. Szef Europejskiego Banku Centralnego jest dzisiaj w centrum uwagi inwestorów. Oczekują oni, że przedstawi dzisiaj kompleksowy plan walki z kryzysem, który opierać się będzie na skupie długu państw pogrążonych w kryzysie. Jeśli EBC uruchomi taki program to Hiszpania będzie jednym z pierwszych państw, które z niego skorzysta. Jest na to spora szansa. Na początku bieżącego tygodnia Mario Draghi przekonywał, że zakupy krótkoterminowych papierów dłużnych nie są równoznaczne z finansowaniem rządów i nie oznaczają złamania mandatu EBC. Dotyczy to wszystkich papierów z terminami zapadalności nie dłuższymi niż trzy lata. Taka furtka prawna otwiera ogromne pole manewru przed szefem EBC i pozwala na interwencję, na którą liczy tak wielu premierów z krajów strefy euro.