Podaż pieniądza mierzona agregatem M2 (obejmuje gotówkę oraz płynne depozyty i lokaty) w październiku zwiększyła się w USA o 7,3 proc. w porównaniu do tego samego miesiąca ub.r. W całym 2012 r. rosła średnim rocznym tempie 8,6 proc., w porównaniu z historyczną średnią na poziomie 6,9 proc. Z kolei roczne tempo wzrostu podaży kredytu (całkowitej wartości niespłaconych pożyczek sektora prywatnego) oscyluje od początku roku wokół 5 proc.
- Nie ulega wątpliwości, że od zakończenia recesji podaż pieniądza i kredytu w USA energicznie się odbiła. Wiele osób uważa to za dowód na poprawę kondycji amerykańskiego sektora bankowego, zwłaszcza w kontraście z europejskim. Uchodzi to również za dowód, że spłacanie zadłużenia przez amerykański sektor prywatny jest już praktycznie zakończone – ocenił Edwards w najnowszej analizie.
Jak tłumaczy, ta interpretacja danych sprawdziłaby się m.in. po recesji z początku lat 90., bo wówczas faktycznie odbicie podaży kredytu było dobrym zwiastunem ożywienia gospodarczego. Tym razem jednak, zdaniem Edwardsa, dane świadczą o czymś innym.
- Z danych jasno wynika, że gospodarstwa domowe nie wznowiły zadłużania się i nie można powiedzieć, że zakończyły już naprawę swoich bilansów – napisał znany z pesymizmu strateg Societe Generale. – To pożyczki dla sektorów przemysłowego i handlowego były w ostatnich dwóch latach kołem zamachowym akcji kredytowej banków – dodał.
Co amerykańskie spółki, które mają rekordowe zapasy gotówki, robią z tymi kredytami? Zdaniem Edwardsa, z pewnością nie wydają ich na inwestycje, których udział w amerykańskim PKB wyraźnie spadł. Według niego, korzystając z niskich stóp procentowych firmy zadłużają się w bankach oraz na rynku obligacji, aby przeznaczyć te pieniądze na wykup własnych akcji. Z jego wyliczeń wynika, że spółki obecnie skupują akcje w tempie około 500 mld USD rocznie.