Pierwsze posiedzenie Komitetu Polityki Pieniężnej (MPC) pod przewodnictwem Carneya odbędzie się w najbliższy czwartek, czyli za wcześnie, aby można było ocenić, jak zmiana gubernatora wpłynie na politykę pieniężną na Wyspach. – Będzie trzeba poczekać do sierpnia, aby uzyskać wgląd w nowe nastawienie BoE do polityki pieniężnej – powiedział Stephen Pope, dyrektor zarządzający firmy analitycznej Spotlight Ideas.
Domysły dotyczące tego, jak Carney zmieni politykę BoE, ekonomiści snują jednak już dziś. – Jest on przekonany, że banki centralne nie odegrały jeszcze do końca swojej roli. Cieszy mnie to, że Carney opowiada się za mieszanką bodźców monetarnych i liberalizacji podażowej strony gospodarki, a nie za zarządzaniem stroną popytową – ocenił Pope.
Za „firmowe danie" Carneya uchodzi werbalne zarządzanie długoterminowymi stopami procentowymi, np. poprzez warunkowe deklaracje, jak długo koszt kredytu pozostanie niezmieniony. Nie jest jednak jasne, czy Carney będzie w stanie przekonać do tego pomysłu licznych sceptyków w łonie MPC.
Brytyjskie media żartowały wczoraj, że ciepłe przywitanie zgotowała Carneyowi gospodarka. Firma Markit Economics podała bowiem, że indeks PMI, mierzący aktywność w sektorze przemysłowym, wzrósł w czerwcu na Wyspach do najwyższego od ponad dwóch lat poziomu 52,5 pkt. Dane BoE pokazały z kolei, że liczba pozytywnie rozpatrzonych przez banki wniosków o kredyt hipoteczny była w maju najwyższa od grudnia 2009 r.
Zdaniem Vicky Redwood, ekonomistki z Capital Economics, koniunktura na Wyspach pozostaje jednak słaba. Dlatego seria lepszych danych nie powstrzyma Carneya od poluzowania polityki pieniężnej. Oprócz bodźców werbalnych, nowy gubernator BoE będzie według niej forsował kolejną rundę skupu aktywów za wykreowane pieniądze (QE).