W Industrial and Commercial Bank of China, najbardziej zyskownym na świecie, i jego czterech największych rywalach na krajowym rynku odpisy na złe kredyty w okresie styczeń - czerwiec wyniosły 22,1 miliarda juanów (3,65 miliarda dolarów) wobec 7,65 mld juanów w tym samym okresie 2012 r. Nie wpłynęło to jednak na poziom zysków, które sięgnęły rekordowej kwoty 76 miliardów dolarów, gdyż rezerwy na złe kredyty chińskie giganty zaczęły odpisywać stosunkowo wcześnie. Dzięki temu złagodzą skutki nadciągającej fali niewypłacalności po bezprecedensowym boomie kredytowym, który zaczął się cztery lata temu.

- Banki i nadzór rynku są zainteresowane przyspieszeniem odpisów, gdyż dzięki temu banki będą lepiej przygotowane na gorsze czasy - zauważa Ma Kunpeng, pekiński analityk Credit Suisse Founder Securities. Jeszcze w kwietniu tamtejsza komisja nadzoru bankowego nalegała aby banki odłożyły więcej pieniędzy na pokrycie strat kredytowych i ograniczyły wypłatę dywidendy.

Relacja długu (m. in. bez zadłużenia rządu centralnego) do produktu krajowego brutto wzrosła do 207 proc., gdyż tempo akcji kredytowej wciąż jest szybsze niż  wzrost wydajności, napisał w nocie do klientów Mike Werner, analityk Sanford C. Bernstein. Jego zdaniem to zjawisko denerwuje inwestorów.

Największe chińskie banki starają się ograniczyć ryzyko kredytowe. Na koniec czerwca odłożyły średnio 272 proc. wartości  zagrożonych kredytów, a więc więcej niż chciał nadzór, który ustawił poprzeczkę na poziomie 150 proc.

Jim Antos, analityk Mizuho  Securities Asia, wskazuje, że Chińczycy w sposób bardziej nowoczesny niż dotąd podchodzą do  zarządzania kredytem. Powinno to zwiększyć zaufanie do prezentowanych przez tamtejsze banki  danych finansowych.