W styczniu notowania miedzi, będącej głównym produktem rodzimego KGHM, spadły do najniższego poziomu od pięciu lat. W lutym cena metalu odbiła od dna, obecnie znajduje się o 6 proc. powyżej wspomnianego dołka. W ślad za odbiciem cen miedzi podążył kurs KGHM, który w lutym porusza się w podręcznikowym trendzie wzrostowym. Co dalej?
Za wcześnie na odbicie
Według analityków surowcowych Bank of America Merrill Lynch sytuacja fundamentalna nie przemawia za trwałym odbiciem cen czerwonego metalu. Aktualnie cena miedzi kształtuje się w okolicach 5,8 -5,9 tys. USD za tonę. Według analityków istnieje ryzyko, że w ciągu najbliższych trzech lat cena naruszy poziom 4 tys. USD za tonę.
Stratedzy prognozują, że globalne inwestycje spółek wydobywczych poczynione w ostatnich latach sprawią, że w 2016 i 2017 r. wystąpi nadpodaż metalu, wywierając tym samym presję na ceny. BofA Merrill Lynch zwraca ponadto uwagę na to, że co do zasady koszty wydobycia rosną. Mogą jedynie ulegać cyklicznym zniżkom, takim jak ta spowodowana niższymi cenami ropy naftowej.
Świat nie kończy się na Chinach
Inwestorzy zainteresowani metalami przemysłowymi doskonale wiedzą, że kluczowe znaczenie dla tego rynku ma kondycja gospodarcza Chin, które są największym konsumentem na świecie (import pokrywa 70 proc. zapotrzebowania). - Spowolnienie gospodarcze sprawia, że w średnim terminie metale mogą mieć „pod górkę", ale warto pamiętać, że na Chinach świat się nie kończy - czytamy w raporcie BofA Merrill Lynch.
- Notowania metali przemysłowych podlegają cyklom napędzanym przez aktualną koniunkturę gospodarczą. Pamiętajmy, że jeszcze zanim Chiny stały się głównym graczem, ceny także podlegały znacznym wahaniom - piszą analitycy.