Spory na ten temat trwają od ponad 200 lat, ale badanie przeprowadzone przez firmę Deloitte wskazuje, że przez ostatnie 140 lat nowe technologie raczej były wielkimi kreatorami nowych miejsc pracy, a niszczyły etaty w branżach wymagających dużych nakładów siły, czyli w rolnictwie i niektórych gałęziach przemysłu.

Eksperci Deloitte przekopali się przez dane statystyczne z Anglii i Walii sięgające wstecz do 1871 r., by sprawdzić, jak zmieniał się rynek pracy pod wpływem nowych technologii. Zauważyli, że postęp technologiczny, zwiększając produktywność, prowadzi też do wzrostu siły nabywczej konsumentów, a to tworzy popyt na nowe usługi.

Znikają przede wszystkim te zawody, które bardziej opłaca się powierzać maszynom. O ile w 1901 r. w Anglii i Walii żyło 32,5 mln ludzi, z których 200 tys. zarabiało na życie, piorąc ubrania, o tyle w 2011 r., przy populacji sięgającej 56,1 mln ludzi, w pralniach pracowało 35 tys. Liczba pracowników barów wzrosła od lat 50. czterokrotnie, mocno zwiększyła się też liczba fryzjerek. W latach 1992–2014 o 580 proc. wzrosła liczba nauczycieli, o 909 proc. pielęgniarek, o 183 proc. pracowników socjalnych, a spadła o 50 proc. sekretarek.