Gdy w 2008 r. firmy z Wall Street masowo redukowały zatrudnienie, chińskie władze wykorzystały to do łowienia talentów. Oferowały Chińczykom pracującym wcześniej w amerykańskich instytucjach finansowych pracę w państwowych organach nadzoru.
Młodzi, zdolni finansiści powracający do Chin (zwani "żółwiami morskimi") mieli pomóc rządowi zreformować rynki, tak żeby stały się one bardziej odporne na ewentualne przyszłe wstrząsy.
Kilka lat pracy w Chińskiej Komisji Regulacji Papierów Wartościowych (CSRC) okazało się jednak dla wielu z nich rozczarowaniem. Skarżyli się na konflikty z biurokracją, brak awansów i zarobki o wiele niższe niż w sektorze prywatnym.
- Mijały lata a żaden z nas nie awansował. Niektórzy z nas nie zdobyli nawet żadnej konkretnej pozycji - skarży się agencji Reuters jeden z byłych pracowników rynkowego nadzoru. Blisko rok temu zaczęła się więc fala rezygnacji pracowników CSRC.
Z instytucji tej odeszli tacy specjaliści jak Tang Xiaodong, były szef działu egzotycznych derywatów w ABN Amro, który w CSRC odpowiadał za programy ułatwiające zagranicznym inwestorom dostęp do rynku.