- Nie kupuj rynku, lecz akcje - radzi Langham. Nawet wówczas, kiedy połowa z 30 największych rynków wschodzących weszła w rynek niedźwiedzia z powodu zwalniającej gospodarki Chin i potencjalnej zwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, jego fundusz RBC Global Asset Management (2,3 miliarda dolarów aktywów) powiększył swój portfel o akcje takich firm jak China Mobile, brazylijski Banco Bradesco i indyjską spółkę Housing Development Finance Corp. - Rynek jest bardzo skupiony na krótkoterminowym przepływie informacji, zyskach w krótkim terminie - wskazuje Langham. Przekonuje on, że dzięki dłuższej perspektywie możliwe będzie uzyskanie bardziej realistycznej wyceny spółki.
Strategię Langhama polegającą na ignorowaniu szerszych trendów - byka bądź niedźwiedzia - i polowaniu na okazje w każdych okolicznościach potwierdzają wyniki inwestycyjne jego funduszu.
W okresie minionych trzech lat RBC Global Asset Management miał lepsze rezultaty niż 98 proc. jego konkurentów. Nawet wówczas kiedy trwający dwa lata rajd chińskich akcji, który przyniósł wzrost rynku o o 165 proc., dobiegł końca i większość zarządzających zepchnął głęboko pod kreskę Langham trzymiesięczną stratę ograniczył do 7 proc. uzyskując trzeci najlepszy rezultat.
Podejście Langhama kontrastuje z nerwowością wielu inwestorów na rynkach wschodzących. Z amerykańskich funduszy ETF inwestujących na emerging markets przez dziesięć kolejnych tygodni wypływały pieniądze, a tylko od połowy lipca ich straty szacowane są na 12 miliardów dolarów. .Referencyjny wskaźnik MSCI Emerging Markets Index w tym roku spadł o 16 proc. a zmienność cen okazała się największa od 2011 roku.
Skąd wynika przeświadczenie Langhama, że na rynkach wschodzących mimo wszystko da się zarobić?