Lira turecka osłabła w poniedziałek do rekordowego poziomu wobec amerykańskiej waluty. Za 1 dolara płacono nawet 3,068 liry. Turecka waluta jest pod silną presją już od dłuższego czasu. W ciągu miesiąca dolar umocnił się wobec niej o 8 proc., od początku roku o 32 proc. a przez ostatnie 12 miesięcy o 38 proc.
Fed i Kurdowie szkodzą
Na słabość liry złożyły się zarówno obawy przed podwyżką stóp procentowych w USA (Turcja była już w zeszłym roku postrzegana przez inwestorów jako jeden z najbardziej wrażliwych na odpływ kapitału rynków wschodzących), jak i wzrost ryzyka politycznego związanego ze zbliżającymi się przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi oraz starciami turecko-kurdyjskimi w południowo-wschodniej Turcji. Wyprzedaż tureckich aktywów objęła również rynek akcji. BIST100, główny indeks giełdy w Stambule stracił przez ostatni miesiąc blisko 8 proc. a od początku roku prawie 17 proc.
Analitycy wskazują, że kiepska koniunktura na tureckim rynku może potrwać stosunkowo długo. – To się szybko nie skończy. Wolimy poczekać niż obstawiać fundamentalnie i politycznie osłabione kraje – twierdzi Hasan Aksoy, zarządzający funduszem z Pioneer Investment Management.
– Co prawda lira weszła już na terytorium oczywistego niedowartościowania, co otwiera perspektywę krótkoterminowego umocnienia, ale„niedźwiedzi" trend będzie dawał o sobie znać w długim terminie – prognozuje Ahmet Akarli, ekonomista z Goldman Sachs.
Chiński syndrom
Tydzień zaczął się nerwowo również na chińskim rynku. Indeks Shanghai Composite spadł o 2,7 proc., a Shenzen Composite tąpnął aż o 6,7 proc. Przecenę napędzał tam jednak nie tyle niepokój związany z decyzją, jaką Fed ma podjąć w czwartek, ile obawy dotyczące wzrostu gospodarczego w ChRL oraz zaostrzająca się kampania władz wymierzona w inwestorów posądzanych o rynkowe manipulacje. W piątek dwóch bogatych inwestorów indywidualnych zostało ukaranych przez regulatora za sztuczne podbijanie cen akcji. W weekend opublikowano zaś gorsze od spodziewanych dane o produkcji przemysłowej (wzrost o 6,1 proc.) oraz inwestycjach w regionach miejskich (wzrost o 10,9 proc.) Rozczarowanie przyniosły też dane o zużyciu prądu oraz produkcji węgla i stali. Sugerują one dalsze spowolnienie w przemyśle.