W połowie maja Bank of America Merrill Lynch opublikował wnioski z ogólnoświatowej ankiety przeprowadzonej wśród zarządzających funduszami inwestycyjnymi. Badanie pokazało, że respondenci traktują Brexit jako największe zagrożenie dla światowej stabilności finansowej. Daleko w tyle plasują się np. obawy dotyczące zwalniającej gospodarki Chin.

Brytyjski plebiscyt odbędzie się 23 czerwca, czyli za niespełna miesiąc, ale notowania funta dyskontują wynik głosowania w czasie rzeczywistym. Szterling porusza się zgodnie z nastrojami wyznaczanymi przez kolejne informacje związane z czerwcowym referendum. Każdy sondaż pokazujący przewagę obywateli popierających pozostanie w Unii Europejskiej oraz proeuropejskie wypowiedzi polityków prowadzi do aprecjacji brytyjskiej waluty. W odwrotnej sytuacji dochodzi do wyprzedaży funta. Nastroje zmieniają się jak w kalejdoskopie. W ostatnich dniach na fali są zwolennicy pozostania w Unii, co powinno teoretycznie sprzyjać funtowi.

– Seria lepszych sondaży przed czerwcowym referendum sprawiła, że rynek przestał się obawiać ryzyka Brexitu – uważa Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ. Podobnego zdania jest Robert Pietrzak, analityk HFT Brokers. – Publikacja kolejnych rezultatów ankiet wskazuje, że starsze osoby, dotychczas popierające ideę opuszczenia Unii Europejskiej, zaczynają przenosić swój głos w kierunku pozostania w strukturach wspólnotowych. Według sondażu ORB przygotowanego dla „Daily Telegraph" aż 52 proc. ankietowanych w wieku powyżej 65 lat opowiada się za pozostaniem w Unii, podczas gdy jeszcze w marcu wynik wynosił zaledwie 34 proc. Wygląda więc na to, że obóz popierający dalsze członkostwo z każdym dniem zaczyna zdobywać coraz więcej zwolenników – mówi.

Oczywiście nie można jeszcze niczego przesądzać. Sondaże mają to do siebie, że potrafią się zmienić w bardzo krótkim czasie. W ciągu ostatnich miesięcy nastroje zmieniały się wielokrotnie. – Mimo że prawdopodobieństwo Brexitu na zmianę rośnie i maleje, wyraźnie widać, że gdyby Wielka Brytania zagłosowała za wyjściem z Unii, nastąpiłby duży spadek kursu funta szterlinga. Należy się liczyć także z tym, że na wykresach pojawią się duże luki cenowe – ostrzega John Hardy, dyrektor ds. strategii rynków walutowych w Saxo Banku.

W obliczu potencjalnego Brexitu cierpieć powinna londyńska giełda. I faktycznie, w tym roku główne indeksy London Stock Exchange nie zachwycają. Zaskakuje jednak co innego – okazuje się, że radzą sobie lepiej od konkurentów z Europy kontynentalnej. W tym roku flagowy indeks FTSE-100 jest na symbolicznym 1-proc. plusie. W tym samym czasie francuski CAC-40 spadł o 3 proc., niemiecki DAX oraz hiszpański IBEX-35 straciły po 5 proc., natomiast włoski FTSE-MIB tąpnął o 15 proc. Przyczyn tak dużej rozbieżności można upatrywać w odbiciu cen surowców – przede wszystkim ropy naftowej – które działa na korzyść Londynu. W strukturach FTSE-100 znajdziemy bowiem silną reprezentację spółek czerpiących zyski z ropy, np. BP (+ 8 proc. od początku roku), Royal Dutch Shell (+15 proc.). Notowaniom FTSE-100 pomagają także spółki wydobywające metale i węgiel, np. Rio Tinto (+7 proc.), BHP Billiton (+16 proc.), Glencore (+52 proc.) oraz Anglo American (+116 proc.).