Założony przez Evana Spiegla Snapchat, który obecnie działa jako spółka o nazwie Snap, to błyskawicznie rosnąca w siłę internetowa platforma komunikacyjna, z której korzystają zwłaszcza najmłodsi internauci, przyzwyczajeni do jej nietypowej formuły (wysyłane przez Snapchata komunikaty znikają od razu po przeczytaniu albo po 24 godzinach, jeśli są nadawane w ramach publicznych kanałów prowadzonych przez marki lub internetowych celebrytów).Według GlobalWebIndex w Ameryce Północnej z platformy korzystają już dwie na trzy osoby między 16. i 24. rokiem życia. Z danych Statista.com wynika natomiast, że na koniec czerwca tego roku Snapchata codziennie używało 150 mln ludzi.
Skok do czołówki
Amerykańskie media po- dają, że spółka Spiegla jesz- cze przed wyborami prezydenckimi w USA uruchomiła proces przygotowań do giełdowego debiutu na amery- kańskim rynku. Według ich informacji planowane najwcześniej na marzec przyszłego roku IPO Snapchata może wycenić spółkę nawet na 25 mld USD.
Gdyby rzeczywiście się tak stało, Snap trafiłby od razu do pierwszej dziesiątki spółek o najwyższej kapitalizacji w dniu debiutu na amerykańskim rynku od 2008 r. – za chińskim Alibabą, którego giełda wyceniła na 167,6 mld USD, Facebookiem wycenionym na 81,2 mld USD, Banco Santander Brasil z 50,4 mld USD, a także za General Motors, Visą i JD.com.
Debiut to sprawdzian
Dotychczasowa wycena Snapa, ustalona w procesie poszukiwania finansowania, jaki spółka przeprowadziła w maju, to 17,8 mld USD.
Jak podawał „The Wall Street Journal", spółka oczekuje w tym roku przychodów między 250 i 350 mln USD (w ubiegłym roku było to 60 mln USD), a w przyszłym roku spodziewa się, że wzrosną aż do 1 mld USD. Tajemnicą poliszynela jest, że platforma jest na poważnym finansowym minusie i ma problemy z zarabianiem na reklamach. Kiedy wyciekło jej sprawozdanie finansowe za prawie cały 2014 r. (do listopada), okazało się, że przychody wyniosły 3 mln USD, a strata... 128 mln USD.