Główna stopa procentowa MNB od roku pozostaje na rekordowo niskim poziomie 0,9 proc. Jest to oprocentowanie trzymiesięcznych depozytów banków komercyjnych w banku centralnym. MNB systematycznie ogranicza jednak dopuszczalną wartość takich depozytów. We wtorek zmniejszył ją do 300 mld forintów (4,1 mld zł), z 500 mld forintów dotychczas. Alternatywą dla nadpłynnych banków jest zdeponowanie gotówki na jednodniowych lokatach w banku centralnym, których oprocentowanie wynosi -0,05 proc. To powinno skłaniać je do zwiększenia akcji kredytowej dla sektora prywatnego bądź zakupu obligacji skarbowych, przyczyniając się do spadku kosztu kredytu w gospodarce.

Węgierska Rada Polityki Pieniężnej oświadczyła, że jest gotowa „łagodzić warunki kredytowe" jeszcze bardziej, jeśli będzie to konieczne, aby przywrócić dynamikę cen konsumpcyjnych do celu inflacyjnego. Wynosi on na Węgrzech 3 proc., tymczasem w maju roczna inflacja sięgnęła 2,1 proc. Według najnowszych prognoz ekonomistów MNB, przy niezmienionej polityce pieniężnej cel inflacyjny zostanie osiągnięty dopiero w I połowie 2019 r., a nie w II połowie 2018 r., jak dotąd przewidywali. I to pomimo szybkiego rozwoju gospodarki (w I kwartale urosła ona o 4,2 proc. rok do roku).

Przed wtorkowym komunikatem węgierskiej RPP ankietowani przez Agencję Reutera ekonomiści przeciętnie oczekiwali, że gremium to podwyższy stopy procentowe dopiero w II kwartale 2019 r. Zdaniem Agaty Urbańskiej-Giner, ekonomistki z banku HSBC, nie można nawet wykluczyć, że MNB poluzuje jeszcze politykę pieniężną. Stałoby się to prawdopodobne w razie aprecjacji forinta, która osłabiałaby konkurencyjność gospodarki Węgier i jeszcze bardziej odsuwała w czasie powrót inflacji do celu.