Produkcja przemysłowa wzrosła o 0,2 proc., a przemysłu przetwórczego nawet o 0,4 proc., bardziej niż przewidywano. Budownictwo odrobiło trochę strat z lipca, kiedy jego produkcja skurczyła się o 1 proc. W sierpniu wzrosła o 0,6 proc. Niespodziewanie zwiększył się deficyt handlowy i to do poziomu najwyższego od niemal roku, o czym przesądził szybki wzrost importu.
Tempo wzrostu brytyjskiej gospodarki po przegłosowaniu opuszczenia Unii Europejskiej jest najniższe w całej Grupie Siedmiu, gdyż polityczna niepewność i inflacja negatywnie wpływają na wydatki konsumpcyjne. Ten „mieszany obraz" prawdopodobnie nie zniechęci banku centralnego do dalszego przygotowywania zapowiadanej na początek listopada podwyżki stóp procentowych, której celem ma być powstrzymanie presji inflacyjnej.
Deficyt w obrocie towarami i usługami zwiększył się w sierpniu do 5,6 mld funtów, co oznacza jego pokaźny wzrost w całym trzecim kwartale mimo niemal bezprecedensowej nadwyżki we wrześniu. Niemal cały ten wzrost przypada na import, co oznacza, że rosnące koszty zagranicznych towarów nie są w stanie przekonać Brytyjczyków do kupowania tańszych krajowych zamienników. O tegorocznych wynikach przemysłu przetwórczego w dużym stopniu decydowała produkcja fabryk samochodów, ale w sierpniu spadła. Częściowo z powodu urlopów, ale dane z minionego tygodnia pokazują, że słabnie popyt na auta.
Za podniesieniem stóp przez Bank Anglii przemawia też wtorkowy raport British Retail Consortium i KPMG. Pokazuje on, że we wrześniu sprzedaż detaliczna na Wyspach była o 1,9 proc. większa niż przed rokiem. To czwarty miesięczny wzrost z rzędu i największy od kwietnia, ale spowodowany jest przede wszystkim wzrostem cen podstawowych towarów, bo handlowcy wpływ słabnącego po referendum funta przenoszą na klientów.
Kurs funta spadł w tym okresie o 12 proc. do amerykańskiego dolara. Brytyjscy konsumenci unikają większych zakupów, takich jak meble czy wyroby elektryczne. Natomiast sprzedaż żywności w ciągu trzech miesięcy do końca września wzrosła o 2,5 proc.