W kwietniu jej idylliczne plaże zostały zamknięte, gdy prezydent Rodrigo Duterte nazwał je szambem skażonym ściekami wylewanymi przez hotele i restauracje prosto do morza. Teraz plaże są nieskazitelnie czyste, a na wyspie, którą wcześniej odwiedzało 2 mln turystów rocznie, wprowadzono nowe porządki. Usunięto z plaż wszystkie stoiska handlarzy, gabinety masażystek, miejsca do rozpalania ognisk, a nawet budowniczych zamków z piasku. Wszelkie budynki i usługi musi teraz oddzielać od linii brzegowej wolna przestrzeń o szerokości 30 metrów. W hotelach trwają jeszcze remonty, ale ograniczono ich liczbę, jak też liczbę gości, którzy będą na wyspę wpuszczani. By ich zniechęcić do spędzania tam urlopów, zabroniono palenia i picia alkoholu na plażach. A morze zamknięto dla płetwonurków i skuterów wodnych.