Szerszy indeks, mierzący koniunkturę w sektorze prywatnym, zniżkował w tym czasie z 52,1 pkt do 50,5 pkt. Poziom 50 pkt uznawany jest za stagnację w sektorze, a niższy za dekoniunkturę. Te dane okazały się słabsze od prognoz i mogą wskazywać, że chińska gospodarka zaczyna już mocniej odczuwać skutki wojny handlowej z USA.
– Subindeks dla nowych zamówień spadł, wskazując na osłabienie ogólnych warunków, jeśli chodzi o popyt. Subindeks zatrudnienia wzrósł, pozostając jednak na negatywnym terytorium, co może wskazywać na rządowe wysiłki mające na celu ustabilizowanie rynku pracy. Subindeks przyszłej produkcji spadł, odzwierciedlając osłabienie nastrojów wśród spółek – wylicza Zhengsheng Zhon, dyrektor ds. analiz makroekonomicznych w CEBM Group.
Koniunktura w chińskiej gospodarce słabnie, choć wojna handlowa z USA ledwo co się rozkręciła. Jeszcze we wrześniu Chiny miały (według amerykańskich danych) 40 mld USD nadwyżki w handlu dobrami ze Stanami Zjednoczonymi. Wrzesień był jednak miesiącem, w trakcie którego dopiero weszły w życie amerykańskie karne 10-proc. cła na produkty z Chin sprowadzane rocznie za 200 mld USD. Cła te mogą zostać podwyższone do 25 proc. na początku 2019 r.
Inwestorzy liczą jednak na to, że USA i Chiny spróbują zawrzeć rozejm handlowy. Prezydent USA Donald Trump i chiński przywódca Xi Jinping mają się spotkać 1 grudnia po zakończeniu szczytu przywódców państw G20 w Buenos Aires. W poniedziałek Xi Jinping otwierał targi China International Import Expo w Szanghaju. Podczas przemówienia obiecywał, że jego kraj będzie więcej importował i obniżał cła. – Chiny nie zamkną drzwi na świat, ale będą stawały się coraz bardziej i bardziej otwarte – zapewniał Xi. Zabrakło tam jednak wyraźnie pojednawczego przesłania dla USA. HK