Od początku października cena ropy spadła o ponad 20 proc. Rosnące dostawy ropy naftowej ze Stanów Zjednoczonych, OPEC i Rosji oraz prognozy dotyczące słabszego, niż oczekiwano, wzrostu popytu utrzymały presję na rynku. – Wygląda na to, że popyt zaczyna nieco wyhamowywać – powiedział Bob Dudley, prezes BP. Jak dodał, według nowych szacunków globalny popyt na ropę wzrośnie o około 1,3 mln baryłek dziennie w porównaniu z wcześniejszymi oczekiwaniami BP na poziomie 1,4-1,5 mln baryłek.
Ważną rolę odgrywa tutaj dolar amerykański, który obecnie znajduje się na 16-miesięcznym szczycie. Silna amerykańska waluta sprawa, że denominowana w niej ropa jest droższa dla posiadaczy innych walut. W efekcie na rynkach wschodzących znacznie zwiększyły się koszty zakupu ropy naftowej, co budzi obawy związane z popytem.
Czynniki te zmuszają OPEC, Rosję i kilka innych krajów eksportujących do rozważenia redukcji podaży. Właśnie z tego powodu Arabia Saudyjska ogłosiła w niedzielę plany obniżenia produkcji surowca o 500 tys. baryłek dziennie. CNN informuje, że kartel i inni główni producenci dyskutują o zmniejszeniu produkcji nawet o 1,2 mln baryłek dziennie. Decyzja może zostać podjęta na następnym spotkaniu OPEC w Wiedniu 6 grudnia. Jest to duża zmiana, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu Arabia Saudyjska, pod presją Donalda Trumpa, zwiększała podaż, aby cena ropy nie osiągnęła 100 USD.
Decyzja podjęta przez Arabię Saudyjską spotkała się ze sprzeciwem prezydenta USA, który napisał na Twitterze: – Mam nadzieję, że Arabia Saudyjska i OPEC nie zmniejszą produkcji ropy. Ceny ropy powinny być znacznie niższe, biorąc pod uwagę jej podaż!
– Arabia Saudyjska ma jednak własne powody, aby cena surowca wzrosła. Ropa Brent musi osiągnąć cenę około 89 dolarów za baryłkę, aby Arabia Saudyjska mogło zrównoważyć swój budżet na 2018 r. – twierdzą analitycy Bank of America Merrill Lynch.