Mario Draghi 31 października kończy ośmioletnią kadencję prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Powiedzieć, że była ona bardzo burzliwa i owocna, to jak nic nie powiedzieć. Draghi jest przecież uważany za człowieka, który uratował strefę euro przed rozpadem. Zdecydował się też na monetarne eksperymenty na wielką skalę, których skutkiem jest m.in. to, że spora część państw Eurolandu ma obligacje z ujemnymi rentownościami. Część analityków spodziewała się, że koniec jego kadencji w EBC będzie dosyć nudny. Unijny bank centralny miał trzymać stopy bez zmian aż do końca kadencji Draghiego. Włoski szef EBC sprawił jednak w czerwcu sporą niespodziankę. Podczas wystąpienia w portugalskiej Sintrze stwierdził, że jego instytucja może się zdecydować na nowe stymulowanie gospodarki. Zasugerował nawet, że może dojść do obniżki stóp procentowych.
– Liczono na filmowe zakończenie, w którym bohater kończy misję i odchodzi na zasłużoną emeryturę. Kropką nad „i" w tym przypadku byłoby wykonanie pierwszego kroku w kierunku normalizacji polityki, czyli podwyżka stóp. Nic z tego, Draghi rozpoczął kadencję od luzowania i luzowaniem ją zakończy – mówi „Parkietowi" Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz DM TMS Brokers.
Rynki się ucieszyły z tych zapowiedzi, a wielu ludzi w Berlinie i Frankfurcie zapewne wściekło. Przemówienie Draghiego można było bowiem odebrać jako akt sabotażu wymierzony w kandydaturę Jensa Weidmanna, prezesa Bundesbanku, na szefa EBC. Weidmann jest znanym krytykiem monetarnych eksperymentów i luźnej polityki EBC. Draghi postawił swojego potencjalnego następcę w trudnej sytuacji. Nagłe wycofanie się z zapowiedzi dotyczących luźniejszej polityki mogłoby sprowokować gwałtowną reakcję rynków. Kandydatura Weidmanna się jednak nie zmaterializowała. Unijni decydenci wybrali na szefową EBC Christine Lagarde, dyrektor wykonawczą Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która obok Draghiego brała udział w programach ratunkowych dla państw strefy euro.
Zestaw narzędzi
Gdy w 2011 r. Mario Draghi zaczynał kierować EBC, główna stopa procentowa tego banku wynosiła 1,5 proc., a stopa depozytowa 0,75 proc. Obecnie pierwsza z nich wynosi 0 proc., a druga minus 0,40 proc. Po wystąpieniu Draghiego w Sintrze rynek zaczął się spodziewać, że mogą one pójść jeszcze niżej.
– Od pewnego czasu argumentowaliśmy, że EBC prawdopodobnie zwiększy stymulację. Teraz spodziewamy się, że obetnie swoją stopę depozytową o 10 pkt baz., do minus 0,5 proc., we wrześniu i że w październiku ogłosi, iż wznowi zakupy aktywów. Nie uważamy, by była wystarczająco duża przestrzeń do cięcia stóp procentowych, by to w tym roku wspomogło obligacje ze strefy euro, gdyż oczekiwania inwestorów są generalnie zbieżne z naszymi. Oczekiwania co do programu QE są trudniejsze do oceny. Ale są dowody na to, że QE nie jest jeszcze w pełni zdyskontowane przez rynek. Rentowność niemieckich obligacji dziesięcioletnich spadła np. ogólnie zgodnie z oczekiwaniami co do stóp procentowych w strefie euro. Jeśli QE byłoby już znacząco zdyskontowane, to ich rentowność zmniejszyłaby się jeszcze mocniej – twierdzi Simona Gambarini, analityczka z firmy badawczej Capital Economics.