Narzekaniom na płynność i spadające obroty na warszawskiej giełdzie nie ma końca. Faktem jest, że to jedna z większych bolączek naszego rynku. Jak jednak pokazują dane Europejskiej Federacji Giełd (FESE), w tym roku problem spadającej aktywności inwestorów na rynku akcji dotyczy nie tylko Warszawy. Z tym kłopotem mierzy się większość rynków Starego Kontynentu.
Odwrót inwestorów
Dane FESE nie pozostawiają żadnych złudzeń. I półrocze było dla operatorów wymagającym okresem. Większość rynków zanotowała nawet dwucyfrowy spadek aktywności inwestorów.
Odpływ kapitału szczególnie mocno odczuła chociażby giełda hiszpańska. Tam obroty akcjami rok do roku spadły aż o ponad 26 proc. Tylko niewiele lepiej wyglądają statystyki giełdy w Londynie – w tym przypadku mówimy o spadku obrotów o 25 proc.
Statystyki innych rynków również nie zachwycają i to niezależnie od tego, czy mówimy o największych parkietach, czy też nieco mniejszych. Na Deutsche Borse obroty spadły niemal o 16 proc. Na giełdzie w Norwegii spadek wyniósł ponad 18 proc. Grupa Euronext zaliczyła spadek niemal o 13 proc. Wyliczać można długo: w Pradze obroty zmalały o 23 proc., w Wiedniu o prawie 15 proc., w Budapeszcie o 10,5 proc., a w Bukareszcie o niemal 8 proc.