Penelope Fillon nigdy nie przekroczyła progu Zgromadzenia Narodowego, mimo że pobierała stamtąd wynagrodzenie za pełny etat, najpierw, gdy jej mąż był członkiem parlamentu, a później na podstawie umowy o pracę na zastępstwo – wynika z aktu oskarżenia. W tym czasie jej zarobki wyniosły średnio 140 tys. euro rocznie.

Prowadzący dochodzenie stwierdzili, że nie znaleźli żadnego śladu pracy mogącej uchodzić za pomoc, mimo iż Fillon zapewnia, że żona pomagała mu codziennie, sporządzając notatki i przygotowując konspekty przemówień. Proces ma potrwać do 11 marca.

– Codzienne czynności, takie jak chodzenie na koncerty czy do teatru, branie udziału w uroczystościach jako rodzina, robienie zakupów w spożywczym czy odprowadzanie dzieci do szkoły nie są pracą asystenta – stwierdzili śledczy. JB