W poniedziałek głównie indeksy w USA osiągnęły najniższy poziom od kilku lat. We wtorek jednak Dow Jones skoczył w górę o ponad 11,4 proc., co było największym dziennym wzrostem od 1933 r. S&P 500 i Nasdaq wzrosły odpowiednio o 9,4 proc. i 8,1 proc. Analitycy studzą jednak entuzjazm i prognozują, że to nie koniec złej sytuacji na giełdach.
Według nich rynek może osiągnąć nowy dołek, gdy pojawią się oznaki, że liczba nowych przypadków koronawirusa w największej gospodarce świata osiągnie swój szczyt. Ponadto giełda będzie reagować przeceną, gdy pojawią się pierwsze oficjalne dane dotyczące ekonomicznego wpływu koronawirusa na gospodarkę USA.
– Prawda jest taka, że ??rynek spadnie, gdy liczba przypadków zacznie osiągać szczytowy poziom – powiedział Jonathan Golub, główny strateg ds. rynku amerykańskiego w Credit Suisse.
Dotąd w Stanach Zjednoczonych odnotowano około 55 tys. potwierdzonych przypadków zarażeń koronariwusem, dziesięć razy więcej niż tydzień temu. Po tym, jak w kraju zaczęto na masową skalę przeprowadzać testy na obecność wirusa, USA stały się trzecim krajem pod względem liczby zarażonych.
– Wiemy, że liczba pacjentów wzrośnie w ciągu najbliższych dwóch lub trzech tygodni. Nie wierzę, że osiągnęliśmy dno na rynkach – powiedział Peter Boockvar, dyrektor ds. inwestycji w Bleakley Advisory Group.