Marta Petka-Zagajewska, PKO BP: RPP dostosuje się do otoczenia

W 2024 r. Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na dwie obniżki stóp procentowych, łącznie o 0,5 pkt proc. Pierwsza możliwa będzie w marcu, druga pod koniec roku – ocenia Marta Petka-Zagajewska, dyrektorka biura analiz makroekonomicznych w PKO BP.

Publikacja: 03.01.2024 18:22

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” była Marta Petka-Zagajewska, d

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” była Marta Petka-Zagajewska, dyrektor biura analiz makroekonomicznych w PKO BP

Foto: parkiet.tv

Prognozy PKO BP dla polskiej gospodarki na 2024 r. należą do najbardziej optymistycznych. Spodziewacie się wzrostu PKB o 3,8 proc., podczas gdy przeciętnie uczestnicy noworocznej ankiety „Parkietu” oczekują wyniku na poziomie 3 proc. Z czego wynika wasz optymizm?

Po pierwsze, mamy nieco inne założenia dotyczące ścieżki inflacji, która cały czas jest niezmiernie istotna dla prognoz konsumpcji. To właśnie sukcesywny spadek inflacji będzie jednym z czynników pobudzających konsumpcję, która będzie grała pierwsze skrzypce w strukturze naszego wzrostu gospodarczego. Drugi element, który sprawił, że na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy rewidowaliśmy w górę prognozy wzrostu PKB w 2024 r., to założenia dotyczące aktywności inwestycyjnej. Zaskakujące pozytywnie dane dotyczące aktywności inwestycyjnej firm w II połowie 2023 r. pokazują, że apetyt inwestycyjny w przedsiębiorstwach nie jest tak wątły, jak sugerują badania ankietowe. To pozwala oczekiwać, że w 2024 r., kiedy perspektywy wzrostu gospodarczego będą lepsze, firmy powinny jeszcze chętniej myśleć o inwestycjach. Dodatkowo wydaje się, że znowu w zasięgu ręki są pieniądze na Krajowy Plan Odbudowy.

W październiku ub.r. prognozę inflacji PKO BP przywoływał prezes NBP jako uzasadnienie dla mocnej obniżki stóp procentowych. Wskazywała ona na to, że na przełomie I i II kwartału br. inflacja będzie nieopodal celu NBP. Później jednak zapowiadała odbicie inflacji. Ta U-kształtna ścieżka inflacji pozostaje najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na 2024 r.?

Prezes NBP potraktował naszą prognozę nieco wybiórczo, skupiając się na krótkim horyzoncie. Według nas na przełomie I i II kwartału inflacja osiągnie dołek w okolicy 3 proc., a więc już w szeroko definiowanym celu inflacyjnym (2,5 proc. +/– 1 pkt proc. – red.). Ale potem będzie się odbudowywała, na koniec 2024 r. znajdzie się między 4 a 5 proc. Średnio w 2024 r. inflacja wyniesie nieco poniżej 5 proc. W porównaniu z 2023 r., gdy przeciętna inflacja wyniosła 11,5 proc., to bardzo duża zmiana, ale wciąż nie można powiedzieć, że wszystko już jest w porządku. Nasza prognoza na 2025 r. na razie nie jest niższa od prognozy na 2024 r.

Taka inflacja nie będzie już niepokojąca dla konsumentów?

Z punktu widzenia konsumentów najważniejsze będzie to, co będzie działo się z płacami. A naszym zdaniem będziemy mieli cały czas do czynienia z ich wzrostem przewyższającym 11 proc. rok do roku. Przy inflacji ponaddwukrotnie niższej niż w 2023 r. będzie to oznaczało, że w ujęciu realnym gospodarstwa domowe będą dużo zyskiwały. I właśnie to sprawia, że w naszej ocenie istnieje przestrzeń do silnego odbicia konsumpcji. Już na początku 2024 r. spożycie gospodarstw domowych może rosnąć w tempie około 4 proc. rocznie, a w dalszej części roku nawet szybciej. I nie wydaje mi się, żeby ta prognoza była wygórowana.

Jak zmieniłby się wasz scenariusz inflacji, gdyby VAT na żywność wzrósł z 0 do 5 proc. z początkiem II kwartału, a ceny nośników energii zostałyby odmrożone w połowie roku, czyli w zgodzie z obecnie obowiązującymi planami?

Nasz scenariusz bazowy zakłada, że w odniesieniu do cen żywności tarcza antyinflacyjna zostanie wygaszona w połowie roku. Lato to jest okres, kiedy ceny żywności sezonowo się trochę cofają, więc przywrócenie stawki VAT 5 proc. może być łatwiejsze. Jeśli chodzi o tarczę w odniesieniu do cen nośników energii, to zakładamy, że będzie utrzymana do końca br. Gdyby jednak VAT wrócił do normy z końcem I kwartału, a w połowie roku odmrożone zostałyby ceny nośników energii, to na koniec roku inflacja byłaby w okolicach 8–9 proc. Z drugiej strony później, w 2025 r., inflacja byłaby niższa i może szybciej osiągnęłaby cel NBP. Ale politycznie to byłaby trudna decyzja. Trzeba pamiętać o tym, że jesteśmy w trakcie kilkuletniej kampanii wyborczej. Dopiero co odbyły się wybory do parlamentu, na 2024 r. zaplanowane są wybory samorządowe i europejskie, a w 2025 r. odbędą się zapewne wybory prezydenckie.

Czy spodziewacie się, że w 2024 r. RPP znajdzie pole do obniżki stóp procentowych?

Tak, prognozujemy, że RPP zdecyduje się na dwie obniżki stóp o 0,25 pkt proc. każda. Zakładamy, że Rada może tę szansę do obniżek dostrzec dość szybko, już w marcu. Będzie to wynikało z bieżącej inflacji. Jednym z kluczowych uzasadnień bardzo dużej i zaskakującej obniżki stóp procentowych we wrześniu była chęć dostosowania stóp do bieżącego poziomu inflacji. W naszym bazowym scenariuszu zakładamy, że w marcu Rada będzie już widziała inflację na poziomie 4 proc. Jeśli będzie konsekwentna, to może zinterpretować to jako sygnał, że poziom stóp znów wymaga dostosowania do bieżącego poziomu inflacji. Dodatkowo, w marcu RPP pozna nową projekcję inflacji, która tym razem faktycznie może mieć znaczenie. Po pierwsze dlatego, że obejmie 2026 r., gdy inflacja może być już w celu NBP. Po drugie, będzie uwzględniała już część decyzji z zakresu polityki fiskalnej, które budziły niepewność RPP. Pod koniec roku możliwa będzie jeszcze jedna obniżka stóp związana z sytuacją w otoczeniu zewnętrznym. Na świecie 2024 r. będzie okresem łagodzenia polityki pieniężnej. Rynek zakłada, że w USA i w strefie euro do obniżek stóp dojdzie już na przełomie I i II kwartału br. My sądzimy, że nastąpi to w połowie roku. Jeśli RPP będzie szła w przeciwną stronę, to będzie musiała się mierzyć z presją na umocnienie złotego. Naszym zdaniem to sprawi, że RPP delikatnie dostosuje się do cyklu obniżek stóp procentowych na świecie.

Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii