Panel ekonomistów: Finanse publiczne trzeba uporządkować, a nie odchudzić

Pilnej potrzeby ograniczenia deficytu w sektorze finansów publicznych nie ma. Ale zarówno wydatki, jak i przychody, warto
zracjonalizować, aby sprzyjały rozwojowi gospodarki i nie prowadziły do szybkiego narastania długu publicznego w dłuższym terminie.

Publikacja: 01.11.2023 10:36

Panel ekonomistów: Finanse publiczne trzeba uporządkować, a nie odchudzić

Foto: Adobestock

Od dwóch tygodni toczy się w gronie ekonomistów gorąca debata o tym, w jakim stanie są finanse publiczne Polski po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy i czy pozwolą nowemu rządowi na realizację obietnic wyborczych. Według szacunków Ministerstwa Finansów przekazanych Komisji Europejskiej w tym roku deficyt sektora finansów publicznych wyniesie 5,6 proc. PKB, najwięcej od 2010 r. W kolejnym roku, jak zapisano w projekcie ustawy budżetowej, ma zmaleć do 4,5 proc. PKB, ale przy założeniu, że nie zostanie przedłużona tzw. tarcza antyinflacyjna, tzn. obniżony VAT na podstawowe artykuły żywnościowe oraz zamrożone ceny energii elektrycznej. Gdyby nowy rząd chciał zrealizować już w 2024 r. część postulatów, nie znajdując dodatkowych źródeł finansowania i nie wycofując się z żadnych wydatków zapowiedzianych przez poprzedników, deficyt byłby sporo wyższy.

GG Parkiet

O to, jaką politykę budżetową w takich okolicznościach powinien prowadzić nowy rząd, zapytaliśmy uczestników panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”. Spośród 34 naukowców, którzy wzięli udział w tej sondzie, 41 proc. zgodziło się z tezą, że priorytetem na 2024 r. będzie ograniczenie dziury w finansach publicznych w stosunku do założonych w projekcie budżetu 4,5 proc. PKB. Przeciwnego zdania jest nieco ponad 47 proc. ankietowanych.

Wyniki te wymagają zastrzeżenia: część ankietowanych starała się ocenić, czy nowy rząd będzie faktycznie traktował zmniejszenie luki w finansach publicznych priorytetowo, większa część oceniała, czy powinien tak postępować. Szczegółowe wyniki pozwalają jednak na wniosek, że ekonomiści nie mają silnego przekonania, że rząd powinien dążyć do szybkiej poprawy kondycji finansów publicznych, nawet gdyby to było możliwe – a raczej nie jest.

Dziurę da się przeskoczyć

– Deficyt nie jest mały, ale jeszcze niedewastujący dla finansów publicznych. Trudno zakładać jego zmniejszenie, gdy rząd musi dla zachowania wiarygodności (i to będzie prawdziwy priorytet) zrealizować podstawowe obietnice wyborcze – mówi prof. Maciej Bałtowski z Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej. – Fetyszyzacja deficytu ma zwolenników, jednakże budżet – w tym i deficyt – jest narzędziem osiągania celów. Kontekst gospodarczy, w którym Polska się znalazła, nie zachęca do zabiegów oszczędnościowych – przyznaje prof. Wojciech Czakon z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przekonanie, że deficyt to tylko narzędzie do realizacji celów w szeroko rozumianej polityce gospodarczej pojawia się wśród uczestników sondy często. W tej optyce rząd nie powinien dążyć do zmniejszenia deficytu za wszelką cenę, ale powinien przeanalizować jego źródła i zoptymalizować strukturę wydatków publicznych oraz wpływów do budżetu.

– Priorytetem nie powinno być zmniejszenie deficytu, bo to tylko środek do celu, a nie cel polityki gospodarczej, ale zmiana struktury deficytu w kierunku wydatków prorozwojowych (nauka, edukacja, innowacje, infrastruktura, ochrona zdrowia), które z nawiązką zwrócą się w przyszłości. Na wyższe wydatki nas stać i są niezbędne, aby wyjść z obecnego koniunkturalnego dołka, wzmacniać fundamenty długoterminowego rozwoju i podwyższać jakość życia – przekonuje dr hab. Marcin Piątkowski, profesor Akademii Leona Koźmińskiego. Podobnego zdania jest dr Maciej Bukowski z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW, prezes think tanku WISE Europa. – W 2024 r. pilnej potrzeby konsolidacji raczej nie ma, a opcje dostępne w krótkim okresie nie przyniosą wiele. Jest za to potrzeba dużych reform, pozwalających na zmiany strukturalne i uwolnienie zasobów umożliwiających dofinansowanie wydatków rozwojowych zaniedbanych w latach 2015–2023 w związku z ogromnym wzrostem transferów. Chodzi głównie o oświatę, naukę, ochronę zdrowia i administrację, a także inwestycje infrastrukturalne, o których poprzedni rząd dużo mówił, ale których znacząco nie zwiększył – tłumaczy dr Bukowski.

Tarcze do wygaszenia

Spośród zmian w polityce fiskalnej, które pozwoliłyby na jej racjonalizację, dużym poparciem cieszy się wygaszenie już z początkiem 2024 r. ostatnich elementów tzw. tarczy antyinflacyjnej. Poparcie wyraziło niemal 59 proc. uczestników sondy. Część zastrzega, że należy to robić stopniowo, aby nie doprowadzić do wyskoku inflacji.

– Wobec szybkiej dezinflacji (a nawet deflacji) w obszarze produktów rolnych wydaje się, że rezygnacja z zerowego VAT na żywność ma uzasadnienie. Odejście od mrożenia cen energii z podobnych powodów także, jednak powrót do regulowanych cen rynkowych powinien nastąpić stopniowo – mówi dr Michał Możdżeń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, członek Polskiej Sieci Ekonomii. PSE opublikowała list otwarty do przyszłego rządu, którego sygnatariusze apelują, aby źródeł finansowania obietnic wyborczych poszukać w zwiększeniu progresji podatkowej.

ramach sondy podaliśmy do oceny nieco szerszą tezę: że wszelkie obniżki podatków, które planuje wprowadzić nowy rząd, np. podwojenia kwoty wolnej od PIT do 60 tys. zł, należy zrównoważyć podwyżką innych podatków. Z takim stwierdzeniem zgodziło się niemal 67 proc. ankietowanych. – Nie ma innego wyjścia. Zmniejszenie ogólnego poziomu podatków nie jest chyba teraz racjonalnie możliwe. Trzeba więc tak przekształcać system podatkowy, aby podatki były jak najmniej dolegliwe tak dla gospodarstw domowych, jak i dla firm. Łatwo oczywiście powiedzieć, ale to powinien być cel. Zacząć warto od opodatkowania wielkich firm państwowych lub quasi- -państwowych – mówi prof. Marek Góra ze Szkoły Głównej Handlowej.

Wielogłos zamiast dogmatów

Wbrew pozorom w ekonomii niewiele pytań ma jednoznaczne odpowiedzi. Celem panelu ekonomistów „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”, który zainaugurowaliśmy w 2020 r., jest pokazanie pełnego spektrum opinii na tematy ważne dla rozwoju polskiej gospodarki.

Do udziału w tym przedsięwzięciu zaprosiliśmy ponad 70 wybitnych polskich ekonomistów z różnych pokoleń i ośrodków akademickich (także zagranicznych) oraz o różnorodnych zainteresowaniach naukowych. Tę grupę ekspertów regularnie prosimy o opinie i komentarze dotyczące aktualnych zagadnień z zakresu szeroko rozumianej polityki gospodarczej. Takie badania opinii cenionych ekonomistów pozwalają na recenzowanie bez uprzedzeń

wszelkich pomysłów, które pojawiają się w debacie publicznej, i wysuwanie nowych. Wyniki wszystkich do tych czasowych sond oraz komentarze uczestników znaleźć można na stronie: klubekspertow.rp.pl.

Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej