Aktywność w polskim przemyśle przetwórczym zmalała we wrześniu po raz siedemnasty z rzędu, ale mniej niż w poprzednich kilku miesiącach. Wśród przemysłowców narasta przekonanie, że zapaść wkrótce się skończy. Biorąc pod uwagę słabość gospodarki strefy euro, szczególnie zaś Niemiec, ten przypływ optymizmu może być odzwierciedleniem oczekiwań, że u progu odbicia jest popyt konsumpcyjny w Polsce.
Popyt i podaż w tandemie
Do takich wniosków prowadzi PMI, wskaźnik bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki około 250 dużych przedsiębiorstw. Jak podała w poniedziałek firma S&P, we wrześniu PMI wzrósł do najwyższego od czerwca poziomu 43,9 pkt. W sierpniu wynosił 43,1 pkt, najmniej od października 2022 r. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści, znając już wstępne sierpniowe dane o kondycji przemysłu w strefie euro (więcej o tym w ramce obok), w większości spodziewali się nieco mniejszej zwyżki tego wskaźnika.
PMI od maja ub.r. utrzymuje się wyraźnie poniżej 50 pkt, co teoretycznie oznacza, że koniunktura w przemyśle przetwórczym pogarsza się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy to miara tempa tego pogorszenia. W tym świetle we wrześniu w polskim przetwórstwie wciąż utrzymywała się głęboka recesja. Szczegółowe wyniki ankiety, na której bazuje PMI, nie są tak jednoznaczne.
PMI obliczany jest na podstawie odpowiedzi menedżerów firm na pytania dotyczące zmian (w stosunku do poprzedniego miesiąca) produkcji, wartości zamówień, zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów. We wrześniu już 19. miesiąc z rzędu więcej firm zgłosiło spadek wolumenu zamówień niż jego wzrost. Dotyczyło to zarówno zamówień krajowych, jak i zagranicznych. Ale, jak podkreśla S&P w komunikacie, wrześniowy spadek był płytszy niż w lipcu i sierpniu.