Wzrost cen w maju się zatrzymał. Skorygowane dane GUS o inflacji

Inflacja w maju wyhamowała do 13 proc. rok do roku z 14,7 proc. rok do roku w kwietniu. Po raz pierwszy od listopada 2021 r. zwolnił wzrost cen usług. W stosunku do kwietnia zarówno ceny towarów, jak i usług, pozostały bez zmian.

Publikacja: 15.06.2023 12:02

Wzrost cen w maju się zatrzymał. Skorygowane dane GUS o inflacji

Foto: Bloomberg

GUS potwierdził w czwartek swój wstępny szacunek sprzed dwóch tygodni, wedle którego wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w maju o 13 proc. rok do roku, najmniej od kwietnia 2022 r.

Przed wstępnym szacunkiem GUS-u ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie szacowali, że inflacja zwolniła do 13,2 proc. Był to drugi miesiąc z rzędu, gdy inflacja okazała się niższa od oczekiwań większości analityków. Niespodzianką było w szczególności to, że wstępne dane wskazywały na wyraźny spadek inflacji bazowej, nie obejmującej cen energii, paliw i żywności. Szczegółowe, czwartkowe informacje potwierdzają, że w maju wyhamował wzrost cen usług konsumenckich. To pierwszy taki przypadek od jesieni 2021 r.

W ujęciu rok do roku usługi podrożały w maju o 12,3 proc. rok do roku, po 13,3 proc. w poprzednich czterech miesiącach. Towary podrożały z kolei o 13,3 proc., po 15,1 proc. w kwietniu. W tym przypadku dynamika cen maleje jednak ostro od lutego, gdy wyniosła ponad 20 proc. rok do roku.

W stosunku do poprzedniego miesiąca CPI się nie zmienił, po zwyżce o 0,7 proc. w kwietniu i o ponad 1 proc. w poprzednich trzech miesiącach. Biorąc pod uwagę tylko maje, to najlepszy wynik od 2020 r., gdy CPI nieznacznie zmalał. Stabilne były zarówno ceny towarów, jak i usług. O ile jednak stabilizację, a nawet zniżkę, cen towarów GUS w ostatnich latach odnotował kilka razy, po tyle ceny usług zatrzymały się po raz pierwszy od grudnia 2020 r.

W maju, tak jak w poprzednich miesiącach, główną przyczyną hamowania inflacji CPI była normalizacja cen energii, paliw i żywności w połączeniu z wysoką bazą odniesienia sprzed roku. Mniejsze roczne zwyżki lub nawet zniżki cen w tych kategoriach odjęły od rocznej inflacji około 1,2 pkt proc. w stosunku do kwietnia. Spadek inflacji bazowej odjął około 0,5 pkt proc.

Żywność i napoje bezalkoholowe podrożały w maju o 18,9 proc. rok do roku, najmniej od sierpnia 2022 r., po 19,7 proc. rok do roku w kwietniu. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów z tej kategorii wzrosły o 0,6 proc.

Nośniki energii podrożały w maju o 20,4 proc. rok do roku, najmniej od lutego ub.r., po 23,5 proc. w kwietniu. W stosunku do kwietnia zmalały o 0,5 proc. Paliwa do prywatnych środków transportu potaniały nawet w ujęciu rok do roku i to aż o 9,5 proc. W ciągu miesiąca ich ceny zmalały o 4,8 proc. – m.in. za sprawą promocji na majówkę.

Na podstawie czwartkowych danych ekonomiści wyliczają, że inflacja bazowa zmalała w maju do około 11,3-11,5 proc. rok do roku z 12,2 proc. w kwietniu (oficjalne dane przedstawi w piątek NBP). Tymczasem przed wstępnym szacunkiem CPI przeciętnie oceniali, że inflacja bazowa zmalała nieznacznie, do 11,9 proc.

Spadek inflacji bazowej teoretycznie oznacza, że maleje krajowa presja na wzrost cen, co świadczy o skuteczności zacieśnienia polityki pieniężnej przez RPP. Co do tego jednak analitycy nie są powszechnie przekonani. Część uważa, że do wyhamowania wzrostu cen usług przyczyniły się czynniki jednorazowe. Wskazują tu m.in. na gwałtowny (o 16,5 proc. w stosunku do kwietnia) spadek cen usług transportowych. Jednocześnie pracochłonne usługi (np. fryzjerskie), a także te związane z czasem wolnym (gastronomiczne, hotelarskie) wciąż szybko drożeją.

Ekonomiści są zgodni co do tego, że w najbliższych miesiącach inflacja będzie nadal malała. Zdecydowana większość z nich uważa, że przed końcem roku - a najprawdopodobniej we wrześniu lub październiku - wzrost CPI będzie już poniżej 10 proc. rok do roku. Perspektywy spadku inflacji w dalszej perspektywie i jej powrotu do celu NBP (2,5 proc.), są jednak bardziej niepewne. 

Ekonomiści z ING BSK wciąż dostrzegają duże ryzyko, że inflacja ustabilizuje się na poziomie wyraźnie powyżej celu NBP (2,5 proc.). Presję na wzrost cen w średnim terminie powodowało będzie ich zdaniem odbicie popytu konsumpcyjnego, poluzowanie polityki fiskalnej (nowelizacja budżetu, 800+) oraz wzrost płacy minimalnej w 2024 r. o ponad 20 proc., który przyczyni się do podtrzymania dwucyfrowego tempa wzrostu wynagrodzeń w całej gospodarce.

- Naszym zdaniem aby sprowadzić inflację do celu NBP potrzeba spadku tempa wzrostu płac poniżej 5 proc. rok do roku oraz zmiany paradygmatu w polityce gospodarczej, tj. mniej konsumpcji, więcej inwestycji – napisali analitycy z ING na Twitterze.

W ostatnich miesiącach osłabieniu presji na wzrost cen sprzyjało załamanie konsumpcji. To zjawisko dobiega jednak końca. Ankietowe badania wśród gospodarstw domowych sugerują, że konsumenci odzyskują skłonność do zakupów. A część ekonomistów uważa, że nawet ostatnie spadki wydatków konsumpcyjnych (w IV kwartale ub.r. i w I kwartale br.) były nieco pozorne i nie świadczyły o słabości popytu gospodarstw domowych.

- Mamy historycznie wysoką inflację. W takich warunkach można by oczekiwać jeszcze głębszego spadku konsumpcji. W I kwartale był on zresztą płytszy niż oczekiwali ekonomiści i dużo płytszy niż spadek sprzedaży detalicznej (towarów). To wynik tego, że (…) większa – i rosnąca – część naszej konsumpcji to usługi, których wyniki widzimy dopiero w PKB. W konsumpcji usług załamania nie widać. Po drugie, spadek konsumpcji rok do roku to pokłosie dużego napływu ludności do Polski w związku z wojną w Ukrainie. W porównaniu do 2022 r., w tym roku Ukraińców w Polsce będzie mniej, a konsumpcję mierzymy według miejsca sprzedaży a nie według tego, kto konsumuje. Niektóre szacunki wskazywały, że w 2022 r. obecność ukraińskich sąsiadów dołożyła nam dodatkowy 1 pkt proc. dynamiki PKB. Tego efektu w 2023 r. nie będzie, ale to naprawdę nie dowód na słabość polskiej gospodarki – tłumaczyła w niedawnym wywiadzie dla „Parkietu” prof. Joanna Tyrowicz, członkini RPP.

Prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej po czerwcowym posiedzeniu RPP powiedział, że gdy inflacja znajdzie się poniżej 10 proc., a prognozy będą wskazywały na jej dalszy konsekwentny spadek, pojawi się przestrzeń do obniżki stóp procentowych. Taki scenariusz oczekiwany jest obecnie na rynku finansowym. W kontraktach terminowych na stopę WIBOR 3M wyceniony jest już spadek stopy referencyjnej NBP przed końcem roku z 6,75 proc. do około 6-6,25 proc. Wielu ekonomistów uważa jednak, że takie rozluźnienie polityki pieniężnej byłoby błędem, biorąc pod uwagę to, że powrót inflacji do celu NBP jest niepewny. 

Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację