Polski rząd podjął drastyczne decyzje. Niemal z dnia na dzień, jednostronnie, bez uzgodnień krajowych i międzynarodowych, zablokował sprowadzanie do kraju i tranzyt produktów rolnych i żywności z Ukrainy. Tłumaczy to troską o polskich rolników i producentów. Embargo objęło kilkanaście grup towarowych, m.in. zboża, mięso drobiowe, wieprzowinę, wołowinę, baraninę, cukier, owoce i warzywa, mleko i jego przetwory, miód, a nawet wino. Czy i jak embargo odbije się na polskich konsumentach i cenach w sklepach?
– Jesteśmy dużym producentem i eksporterem żywności z dodatnim bilansem handlowym. Całkowity zakaz importu artykułów rolno-spożywczych nie wpłynie na bezpieczeństwo żywnościowe Polski – uspokaja Artur Waraksa, ekspert ekonomiczny, specjalista sektora agro w ING Banku Śląskim. – Trudno oszacować skalę dotychczasowego wpływu ukraińskich surowców na ceny żywności w kraju. Import mógł częściowo ograniczać jej wzrost. Artykuły spożywcze są w ostatnich miesiącach liderem podwyżek w koszyku inflacyjnym, a nagłe ograniczenie podaży może w pewnym stopniu przełożyć się na zwiększenie ponoszonych przez przetwórców kosztów – dodaje.
– Import produktów żywnościowych z Ukrainy nie ma znaczącego wpływu na ceny żywności dla konsumenta – ocenia z kolei Grzegorz Kozieja, dyrektor biura analiz sektora Food and Agri w Banku BNP Paribas. – Źródłem krajowej ceny głównych surowców do produkcji żywności są rynki światowe, na które sytuacja w Polsce w zasadzie nie wpływa – dodaje.
Zwraca przy tym uwagę, że ceny surowców nie są też jedynym, a dość często nawet nie głównym czynnikiem kształtującym ceny na półkach sklepowych. Logistyka, koszty pracy, energia i paliwa, koszt funkcjonowania handlu, obciążenia fiskalne – to również kształtuje ceny dla konsumenta i ma co najwyżej pośredni związek z importem surowców rolnych z Ukrainy. – Nie można jednak wykluczyć, że tak szeroka lista produktów objętych embargiem może wpłynąć na produkcję w niektórych zakładach przetwórczych. Zmiana została wprowadzona gwałtownie i objęła szeroką listę produktów – mówi ekspert BNP Paribas.
Podobnie widzi to Artur Waraksa. – Jesteśmy dużym producentem i eksporterem żywności z dodatnim bilansem handlowym. Całkowity zakaz importu artykułów rolno-spożywczych nie wpłynie na bezpieczeństwo żywnościowe Polski. Może jednak negatywnie odbić się na podmiotach, które prowadzą wieloletnią współpracę z ukraińskimi dostawcami. Na tę chwilę nie mogą sprowadzać produktów, nawet posiadając odpowiednie pozwolenia – mówi ekspert ING Banku Śląskiego. – Problem podkreślają producenci pasz, którzy muszą importować śrutę słonecznikową z Ukrainy, bo krajowa podaż jest niewystarczająca – dodaje.