Jak oszacował wstępnie GUS, produkt krajowy brutto – najszersza miara aktywności w gospodarce – wzrósł w I kwartale br. realnie (tzn. w cenach stałych) o 8,5 proc. rok do roku, po zwyżce o 7,6 proc. w IV kwartale. Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyniku na poziomie 8,1 proc. i to znając już niemal pełen zestaw miesięcznych danych z tego okresu.
Duże wahania aktywności ekonomicznej w Polsce w poprzednich dwóch latach, związane z obowiązującymi okresowo antyepidemicznymi restrykcjami, sprawiły jednak, że zmiany PKB w ujęciu rok do roku są pod silnym wpływem bazy odniesienia i nie oddają dobrze bieżącej kondycji gospodarki. Z tego powodu bardziej wymowne są obecnie realne zmiany PKB oczyszczonego z wpływu czynników sezonowych w ujęciu kwartał do kwartału. Licząc w ten sposób, aktywność w polskiej gospodarce zwiększyła się w I kwartale br. o 2,4 proc., po 1,8 proc. w IV kwartale. Tymczasem Komisja Europejska w opublikowanym w poniedziałek raporcie z prognozami dla państw UE szacowała, że PKB Polski w I kwartale wzrósł o zaledwie 1 proc.
Konsekwencją znacznie większej zwyżki jest to, że – jak wyliczyli ekonomiści z banku Pekao – po I kwartale br. realny PKB Polski (oczyszczony z wpływu czynników sezonowych) był już o 8 proc. większy niż tuż przed wybuchem pandemii Covid-19 i o zaledwie 1,3 proc. mniejszy niż można by oczekiwać, gdyby pandemii w ogóle nie było, a gospodarka pozostawała w trendzie wzrostowym z lat 2013–2019.
Ekonomiści z PKO BP zauważyli z kolei, że tak szybkim odbiciem aktywności ekonomicznej po pandemii nie może się pochwalić żaden kraj UE (pomijając Irlandię, gdzie rachunki narodowe są zaburzone przez księgowe zawiłości związane z obecnością międzynarodowych koncernów). Dla porównania PKB w Niemczech, Czechach i Słowacji wciąż jest minimalnie niższy niż w IV kwartale 2019 r., a na Węgrzech wzrósł w tym czasie o niespełna 6 proc.