Optymistyczne szacunki o zatrudnieniu mogą być niezbyt aktualne. Firmy od kilku miesięcy wstrzymują nowe inwestycje. Jednak przedstawiciele Krakowskiego Parku Technologicznego, zarządzającego SSE, widzą pierwsze oznaki ożywienia. – Po okresie wahań i rezygnacji z inwestycji, jakie nasiliły się pod koniec 2008 roku, zaczynamy odnotowywać wzrost zainteresowania naszą strefą – mówi Krystyna Sadowska, szefowa działu promocji i marketingu KPT. 31 marca SSE wydała zezwolenie nowemu inwestorowi: firmie Kon-Ins-Bud Montaż z Tarnowa. Zainwestuje ona 4 mln zł i zatrudni 40 osób. Na tym jednak nie koniec.
– Po ostatnim zaproszeniu do rokowań mamy 2–3 chętnych, a w środę ogłaszamy kolejne zaproszenie – mówi Sadowska. Dlatego jest dobrej myśli i twierdzi, że projekty przewidziane przy tworzeniu rozporządzenia będą zrealizowane.
Z kolei w podstrefie Bolesławiec Wałbrzyskiej SSE zezwolenia na rozpoczęcie działalności dostała firma Guardian Automotive Polska. Pracę ma w niej znaleźć 160 osób, a inwestycje wyniosą 85,5 mln zł.Resort gospodarki zdaje sobie jednak sprawę z tego, że w czasie kryzysu i kłopotów z kredytami, aby przyciągnąć inwestorów, trzeba czegoś więcej. Skierował właśnie do uzgodnień międzyresortowych projekt ustawy, która ma uelastycznić zasady korzystania z pomocy w SSE. Nowela łagodzi m.in. przepisy dotyczące tworzenia nowych miejsc pracy. Wystarczy, że przedsiębiorstwo starające się o zezwolenie dzięki nowej inwestycji będzie mogło utrzymać obecne zatrudnienie.
Ponadto firmy, które mają już zawarte umowy z SSE, będą mogły obniżyć zatrudnienie nawet o 40 proc. Obecnie większość firm w ogóle nie mogła dokonywać redukcji, a te, które umowy zawarły w drugiej połowie 2008 r., mogły zwolnić nie więcej niż co piątego pracownika bez utraty zezwolenia.
Uproszczone zostanie też włączanie nowych gruntów do SSE. Nowelizacja dopuszcza, by do strefy przyłączać tereny, których właścicielem lub wieczystym użytkownikiem są m.in. spółki prawa handlowego, w których najwyżej 25 proc. głosów na WZA mają podmioty inne niż Skarbu Państwa czy samorząd lokalny. – Do teraz wystarczyło, by w rękach prywatnych był 1 proc. głosów, by teren był wykluczony z pomocy. Mieliśmy z tym spore kłopoty – mówi Sadowska.