Wysokość ubiegłorocznego deficytu finansów publicznych okazała się zaskoczeniem dla ekonomistów. Jak podały Eurostat i Główny Urząd Statystyczny, ujemne saldo w budżetach podmiotów należących do sektora publicznego wyniosło w 2008 r. 3,9 proc. PKB. Niespodzianka wzięła się stąd, że jeszcze na kilka tygodni przed zakończeniem ubiegłego roku – w uaktualnieniu tzw. programu konwergencji – rząd spodziewał się, że deficyt wyniesie 2,7 proc.
[srodtytul]Gorzej w budżecie centralnymi w samorządach[/srodtytul]
Skąd wzrost deficytu? „Wyższy, niż przewidywano, deficyt podsektora instytucji rządowych na szczeblu centralnym jest przede wszystkim wynikiem osłabienia aktywności gospodarczej w IV kwartale 2008 r., które wpłynęło na niższe, niż planowano, dochody budżetu państwa” – napisał w komentarzu rozesłanym dziennikarzom wiceminister Ludwik Kotecki. Osłabienie koniunktury w końcówce minionego roku odbiło się też niekorzystnie na wynikach budżetów samorządowych.
Kotecki zwrócił również uwagę na negatywne, z punktu widzenia budżetu, konsekwencje obniżki stawki rentowej. „Szacunkowy ujemny wpływ tej zmiany na wynik sektora wyniósł około 1,4 pkt proc. PKB, tj. około 18 mld zł” – napisał. Do tego dochodzi ponad 5 mld zł, które uszczknęli podatnicy rozliczający ulgę na wychowywanie dzieci.
„Na pogorszenie wyniku memoriałowego roku ubiegłego wpłynął wyższy, niż przewidywano, przyrost zobowiązań za dostawy zrealizowane w 2008 r.” – napisał Kotecki. Tu kryją się m.in. głośne na przełomie ubiegłego i tego roku opóźnienia w płatnościach Ministerstwa Obrony Narodowej.