Tymczasem szefowie szpitali skarżą się na znaczące podwyżki cen mediów i leków. Bardzo liczyli na lepsze warunki finansowania w drugim półroczu.
Niższe od zakładanych wpływy NFZ to nie tylko efekt rosnącego bezrobocia. Budżet Funduszu na ten rok przygotowywany był w połowie zeszłego, gdy resort finansów zakładał znaczny wzrost PKB i płac. Dlatego po I kwartale do NFZ wpłynęło o 39 mln zł mniej. Na dodatek, już po przyjęciu planów, w 2008 r. spadły ceny żyta. To właściwie one zaważyły na niedoborze środków Funduszu. Na podstawie cen żyta resort finansów ustala, ile zapłaci za ubezpieczenie rolników i ich bliskich. Wpływy z rolniczych składek są więc miesiąc w miesiąc niższe o około 40 mln zł, niż planowano.
Na razie NFZ nie wpada w panikę i stara się racjonalizować wydatki, m.in. przez likwidację nieprawidłowości w szpitalach. Twierdzi też, że ostatnio się nasiliły. Paszkiewicz opisał przypadki, gdy pacjentowi wpisuje się w kartę i wmawia zawał serca, choć miał tylko drobne problemy kardiologiczne.
Wszystko po to, by rozliczyć droższą procedurę. W zeszłym roku dzięki fałszowaniu dokumentów szpitale wyłudziły 35 mln zł, a kary z tego powodu sięgnęły 20 mln zł. Oliwy do ognia dolał w tej sprawie Andrzej Włodarczyk, szef warszawskiej Izby Lekarskiej, który był też przez kilka miesięcy zastępcą minister zdrowia Ewy Kopacz. Prezes NFZ pokazał artykuł, w którym Włodarczyk aprobuje wpisywanie czasem fałszywych rozpoznań chorób.
Co planuje rząd, gdy niedofinansowane szpitale znowu zaczną się zadłużać? Na razie resort zdrowia zajmuje się wcześniejszymi długami. Wczoraj przedstawił kolejną wersję programu, dzięki któremu samorządy mają przekształcać swoje placówki w spółki prawa handlowego.