Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu (FOEEiG) zaapelowało do Mariusza Swory, prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, by podjął działania, które zahamują wzrost cen prądu dla krajowych odbiorców korporacyjnych.
Zakupy energii prowadzi się z dużym wyprzedzeniem. Firmy przemysłowe już teraz starają się podpisywać kontrakty na 2010 r. Okazuje, że spółki dystrybucyjne proponują w obecnie dostępnych na rynku ofertach, aby płacić im 210 zł za jedną megawatogodzinę (MWh) prądu. Po doliczeniu akcyzy i innych opłat, którymi objęta jest energia elektryczna, daje to już w sumie 270 zł/MWh. Tymczasem jeden skokowy wzrost cen prądu polski przemysł mam już za sobą. Na początku tego roku najwięksi odbiorcy energii skarżyli się, że cena prądu wzrosła do około 240 zł/MWh. Dla niektórych firm oznaczało to konieczność zapłacenia nawet o 30proc. większych rachunków niż w 2008 r.
Firmy zrzeszone w FOEEiG obawiają się, że energia elektryczna nadal będzie drożeć, mimo że nie ma na rynku sygnałów, które przemawiałyby za istotnym wzrostem kosztów produkcji energii. – Rosnące ceny są efektem wykorzystywania przez przedsiębiorstwa energetyczne nadmiernej siły rynkowej – uważają przedstawiciele forum. W piśmie do szefa URE, zwrócają uwagę, że stawki za prąd rosną, mimo że w kraju spada zapotrzebowanie na energię elektryczną, a gospodarka znajduje się w głębokiej fazie spowolnienia.
– Firmy energetyczne muszą zrozumieć, że w okresie dekoniunktury, gdy dodatkowo spada zapotrzebowanie na energię, odbiorcy przemysłowi nie są w stanie płacić wysokich cen za prąd. Biorąc pod uwagę duże pokłady nieefektywności w sektorze zalecałbym daleko idącą powściągliwość w żądaniach kolejnych podwyżek. Ceny na 2010 rok, które w chwili obecnej pojawiają się w transakcjach terminowych na giełdzie, lub w umowach dwustronnych, takich założeń nie respektują – uważa prezes URE.
Szacuje się, że popyt na energię elektryczną w Polsce w porównaniu z jesienią ubiegłego roku spadł już o ok. 6 proc. Niektóre spółki obrotu notują spadki zapotrzebowania nawet o 10 proc. Główną przyczyną malejącego zużycia jest ograniczanie produkcji przez firmy przemysłowe.