Bilans płatniczy może być w gorszym stanie, niż się na pozór zdaje

Wykazywana przez Narodowy Bank Polski nadwyżka w obrotach bieżących, która sprzyja stabilizacji na rynku walutowym, może szybko zmienić się w duży deficyt

Publikacja: 26.05.2009 01:05

Bilans płatniczy może być w gorszym stanie, niż się na pozór zdaje

Foto: GG Parkiet

Taką ocenę sformułował w opublikowanym wczoraj raporcie Bank of America Securities/Merrill Lynch. Zdaniem Radosława Bodysa, ekonomisty tej instytucji, wszystkiemu winne jest duże saldo błędów i opuszczeń w bilansie płatniczym. Gdyby to saldo potraktować jako element salda na rachunku obrotów bieżących, okazałoby się, że w ostatnich miesiącach w obrotach bieżących wcale nie mieliśmy nadwyżki, a wręcz przeciwnie – duży deficyt.

[srodtytul]Deficyt blisko 10 proc. PKB[/srodtytul]

Dlaczego to jest ważne? Saldo rachunku obrotów bieżących ma duże znaczenie dla inwestorów na rynku finansowym. Jeśli jest duże – sygnalizuje, że gospodarka jest zależna od finansowania zagranicznego, a jeśli będą z tym problemy – jest duże ryzyko gwałtownego spadku kursu lokalnej waluty.

Pojawiające się ostatnio dane o niespodziewanych nadwyżkach na rachunku obrotów bieżących były dla zagranicznych inwestorów uspokajającym sygnałem. – Było to widoczne na rynku walutowym. Po publikacji przez NBP danych kurs złotego szedł nieco w górę – powiedział Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.

W I kwartale 12-miesięczny deficyt na rachunku obrotów bieżących Polski zmniejszył się z 5,4 proc. PKB do 4,3 proc. PKB. – Obawiamy się jednak, że ta poprawa nie wynika z rzeczywistych trendów w gospodarce, ale z problemów z jakością danych. W przyszłości może to oznaczać duże rewizje deficytu obrotów bieżących w górę, nawet do 6,5–9,5 proc. PKB – stwierdził Radosław Bodys.

Jego zdaniem, problemem jest nie tylko wysokość, ale i sposób finansowania deficytu. Chodzi przede wszystkim o malejący napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Bodys oszacował, że biorąc pod uwagę „prawdziwy” deficyt obrotów bieżących w wysokości około 15 mld euro i konieczność spłaty zagranicznych długów na poziomie 64 mld euro (takie dane podał w minionym tygodniu NBP), Polska musi pozyskać w tym roku z zagranicy 80 mld euro.

[srodtytul]Ile gorącego pieniądza[/srodtytul]

Wyliczenia dotyczące skali możliwego odpływu kapitału z Polski w tym roku zaprezentowali wczoraj ekonomiści Invest-Banku. Zdaniem Adama Czerniaka, analityka IB, w grę może wchodzić blisko 48 mld euro.Z informacji banku centralnego sprzed kilku dni wynikało, że większą część kwoty długu, który Polska musi w tym roku spłacić, uda się zrolować. Dlatego według NBP, faktycznie do spłaty będziemy mieli około 24 mld euro.

– Istotnym czynnikiem ryzyka jest jednak dodatkowo odpływ kapitału z tytułu wycofania inwestorów portfelowych z rynków finansowych. Wielkość zaangażowania inwestorów portfelowych w rynki akcji, obligacji i instrumentów pochodnych wynosiła łącznie na koniec 2008 r. 27,8 mld euro – oszacowali ekonomiści Invest-Banku.

Zauważyli, że kwota „gorącego pieniądza”, który może odpłynąć z naszej gospodarki w tym roku jest tylko nieznacznie mniejsza od wielkości rezerw walutowych NBP w kwietniu. Czy w związku z tym możemy mieć kłopoty? Zdaniem Invest-Banku – nie. Pomoże nam poprawa sytuacji na rynkach, a także uzyskanie niedawno dostępu do linii kredytowej w MFW.

Gospodarka krajowa
Inflacja bazowa w Polsce w górę. NBP podał nowe dane
Gospodarka krajowa
Przedsiębiorcy boją się wyższych ceł Trumpa
Gospodarka krajowa
Ostatni odczyt inflacji mieszczący się poza przedziałem celu NBP
Gospodarka krajowa
Inflacja w Polsce w czerwcu 2025 r. GUS pokazał główne motory wzrostu cen
Gospodarka krajowa
GUS: Inflacja wyniosła 4,1% r/r w czerwcu; konsensus: 4,1% r/r
Gospodarka krajowa
Deficyt rachunku obrotów bieżących w maju głębszy od oczekiwań